Tenis. Sióstr Radwańskich rewolucja z rozsądku

Agnieszka Radwańska bierze życie w swoje ręce. Sama podjęła decyzję o starcie w wielkoszlemowym Australian Open, wyprowadziła się od rodziców, ale... gotowanie zostawia siostrze.

Czołowa zawodniczka świata wróciła już do treningów z pełnym obciążeniem po operacji stopy. W listopadzie przekonywała, że przerwa od tenisa może potrwać pół roku. Zrezygnowała z wakacji i na początku grudnia rozpoczęła zajęcia, choć odbijała piłki, siedząc na krześle. Start w Melbourne wydawał się nierealny.

Bez tupania nóżką

Kontuzjowana stopa jednak szybko się goi, a Radwańska zapewnia, że na 80 proc. wystąpi w Australian Open. - Kilkudniowy kryzys już za mną. Noga spuchła, zaczęła boleć, więc przestraszyłam się, że nie dam rady wystąpić w turnieju. Jest już lepiej, trenuję niemal na pełnych obrotach - podkreśla 14. rakieta świata.

Zdaniem Roberta Radwańskiego, ojca i trenera, za szybkim powrotem do gry stoi dr Mariusz Bonczar, który dokonał "małego cudu". Zarówno lekarz, jak i rehabilitanci najlepszej polskiej tenisistki pracowali pod dużą presją, a mimo tego wyleczyli ją zdecydowanie szybciej, niż się spodziewano. - Wszyscy wiedzieli, że bardzo chcę zagrać. Bez względu na wszystko ostateczna decyzja należy do mnie. Nie zrobię jednak nic na siłę. Zresztą mała blokada psychiczna pozostaje, czasem boję się ruszyć ostro do piłki czy tupnąć. Mam też problemy z kondycją, bo na bieżnię weszłam dopiero w ubiegłym tygodniu - dodaje tenisistka.

Urszula Radwańska: - Po takich kontuzjach może się odechcieć. Siostra jeszcze nie jest w szczytowej formie, ale z dnia na dzień widać poprawę. Dwa tygodnie temu nie sądziłam, że uda się jej wystąpić w wielkoszlemowych zawodach, ale teraz jestem już niemal pewna.

Miesiąc temu siostry Radwańskie wyprowadziły się od rodziców, same urządziły nowe mieszkanie. Zanim Agnieszka odłożyła kule, zdążyła zmienić samochód i zaliczyła większość zaległych egzaminów na studiach. Z kolei Urszula szlifowała formę i "dorabiała" meczami w lidze czeskiej.

Zresztą obydwie zaczęły w pełni samodzielne życie. - Po przeprowadzce nie czuję dużej różnicy, rzadko bywamy w mieszkaniu. Zresztą sprawiedliwie dzielimy się obowiązkami. Przy garach stoi Ula, a ja jestem "ta od prania". Gdy jedna nie ma czasu, to druga robi więcej - mówi starsza z sióstr.

Jeszcze rok temu Radwańskie deklarowały, że ich kuchenne talenty ograniczają się do ugotowania wody i usmażenia jajecznicy. - Jak idzie siostrze w kuchni? Zupy są coraz lepsze, ale w pierwszej było czuć tylko... cytrynę - dodaje z uśmiechem Agnieszka.

W oczekiwaniu na słońce

Tenisistki sylwestra spędzą w Krakowie, a 4 stycznia wyruszą na antypody. Po przyjeździe do Melbourne spędzą niemal tydzień na trenowaniu w komfortowych warunkach i na twardej nawierzchni. - Pod Wawelem nie mamy szybkich kortów, więc to będzie dla córek dobra szkoła. Zobaczymy, jak stopa Agnieszki zareaguje na twarde podłoże i gorący klimat. Jesteśmy optymistami - podkreśla ojciec tenisistek.

21-letnia krakowianka nawet nie marzy o wielkich sukcesach w wielkoszlemowych zawodach, które otworzą sezon. - Nie mogę wymagać Bóg wie jakich wyników. W grudniu poruszałam się o kulach, więc chcę przede wszystkim zagrać mecz bez bólu. No i w końcu zobaczyć słońce - żartuje Radwańska.

Agnieszka Radwańska zdąży na Australian Open ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.