WTA Finals. Domański: Radwańska to ładna, szczupła dziewczyna. Nie będzie cyborgiem. To ograniczenie

Rok temu Andżelika Kerber miała na koncie mniej sukcesów od Agnieszki Radwańskiej. W sobotę pokonała swą przyjaciółkę 6:2, 6:1 w półfinale mistrzostw WTA w Singapurze i niedzielnym finałem zakończy sezon, w którym wygrała dwa turnieje wielkoszlemowe, zdobyła olimpijskie srebro i została numerem jeden światowego rankingu. Dlaczego taki postęp zrobiła ona, a nie Radwańska? - Problemem jest konstrukcja fizyczna Agnieszki - twierdzi Witold Domański, komentator Eurosportu

Obserwuj @LukaszJachimiak

Łukasz Jachimiak: Dlaczego Agnieszka Radwańska tak wyraźnie przegrała półfinał turnieju Masters z Andżeliką Kerber?

Witold Domański: Zawiódł podstawowy atut Agnieszki, czyli regularność. Wiadomo, że ona nie ma kończących piłek, jej siłą jest doprowadzanie rywalek do rozpaczy przez regularne przebijanie na drugą stronę. Przebijanie nie za mocne, ale precyzyjne i regularne. Natomiast jeśli ona psuje, to nie ma nic do powiedzenia z panią Kerber, która jest co najmniej równie regularna, a dodatkowo ma mocniejsze uderzenie.

W kończącym się sezonie Kerber, która wcześniej nie odniosła żadnego wielkiego zwycięstwa, wygrała wielkoszlemowe turnieje Australian Open i US Open, była w finale Wimbledonu, zdobyła srebro na igrzyskach w Rio, jest numerem jeden rankingu WTA. Dlaczego ona, a nie Agnieszka?

- Moim zdaniem problemem jest to o czym, wiele razy już mówiono - konstrukcja fizyczna Agnieszki. Ona stwarza pewne ograniczenia. Można się przyczepiać do zawodniczki, twierdząc że powinna więcej pracować nad muskulaturą, ale kto przewidzi czy taka droga nie sprawiłaby, że Agnieszka grałaby gorzej? Ja zauważyłem, że ostatnio poprawiła serwis, choć na pewno akurat w meczu z Kerber tego nie było widać. Ale w poprzednich miała dobre i pierwsze, i drugie podanie, nie było tak, że drugi serwis był brutalnie traktowany przez rywalkę. Z Andżeliką walczyła ambitnie do połowy drugiego seta, później już było widać, że nie ma nadziei. Kerber jest dużo mocniejsza, bardzo szybka, nad czym widocznie mocno pracowała. Patrząc na budowę Agnieszki można chyba powiedzieć, że nigdy nie będzie wyglądała tak jak Dominika Cibulkova, Serena Williams czy nawet Andżelika Kerber. I to jest ograniczenie.

Szukać nowych rozwiązań, stawiać na nowych ludzi w sztabie nie warto, skoro nie wyszło z Martiną Navratilovą?

- Z Navratilovą to jakaś tajemnicza historia, współpraca się nie sprawdziła, choć wydawało się, że to niezłe posunięcie. Ale generalnie Agnieszka to ładna, szczupła dziewczyna, z której nikt nie zrobi cyborga, atletki. Pytanie jest takie: na ile można podnieść jej siłę, nie psując techniki? Ona ma niezłych fizjoterapeutów, najwyraźniej doradzili, by nie rozwijała się w kierunku siły. Gra więc tyle, ile pozwala jej grać ręka, czyli talent, i ile daje regularność. Jak jej nie ma, jak psuje woleje seriami, to przegrywa tak wyraźnie jak w półfinale w Singapurze.

Pana takie starty rozczarowują, czy umie pan docenić to, co Radwańskiej udaje się ugrać?

- Umówmy się, że do nieudanych tego turnieju Agnieszka nie musi zaliczać. Najlepszy mecz moim zdaniem zagrała ze Swietłaną Kuzniecową. Przegrała pechowo, tam było mnóstwo bardzo ciekawych i bardzo dobrych wymian ze strony Polki.

Do Australian Open jeszcze ponad dwa miesiące, to pewnie za wcześnie, żeby już o nim myśleć, ale kibice na pewno to robią. Wierzy pan, że tam albo gdziekolwiek indziej Radwańska wygra w końcu turniej wielkoszlemowy?

- Może się tak złożyć, bo w tenisie kobiet różne rzeczy się dzieją, w ostatnich latach mieliśmy finały z udziałem przeróżnych pań. Czy ktoś się spodziewał, że Cibulkova zagra w finale w Australii, że Marion Bartoli będzie grała i wygra w finale Wimbledonu? Jeśli ktoś mi mówi o Radwańskiej, że na pewno nie, to ja mówię "zaraz, zaraz." Ale jakkolwiek dziwne rzeczy się zdarzają, to szanse są jednak coraz mniejsze.

Ta tenisistka ma zachwycającą siostrę. BŁYSZCZY!

Więcej o:
Copyright © Agora SA