Tenis. Martina Navratilova o Radwańskiej: Agnieszka to skończony produkt

- Radwańska ma cały repertuar uderzeń, ja muszę ją może tylko nauczyć jak z nich korzystać - mówi Martina Navratilova w rozmowie z Christopherem Clareyem z ?New York Timesa?. To pierwszy duży wywiad z Amerykanką od kiedy dołączyła do sztabu trenerskiego najlepszej polskiej tenisistki.

"To był ważny grudzień dla Navratilovej. W wieku 58 lat po raz pierwszy wzięła ślub, z Julią Lemingową. Poza tym została trenerką w teamie Radwańskiej, która nie wygrała jeszcze turnieju wielkoszlemowego" - pisze Clarey we wstępie do rozmowy, przeprowadzonej tuż przed tym jak Amerykanka dołączyła do Radwańskiej w Sydney, gdzie Polka grała, przygotowując się do Australian Open.

Pochodząca z Czech była numer jeden kobiecego tenisa przyznaje, że wpływ na podjęcie współpracy z Radwańską miało coraz częstsze angażowanie byłych zawodników przez wielu graczy ze światowej czołówki. - Myślę, że oni posuwają tenis naprzód. Spójrzcie na Madison Keys trenującą z Lindsay Davenport. To ma sens tylko jeśli byli mistrzowie dzielą się swoją wiedzą. Nie wyczyta się z żadnej książki przez co przeszła Lindsay, Billie Jean King, ja czy Chrissie Evert. Była numer jeden na świecie opowiadająca o swoich doświadczeniach, tego nic nie zastąpi - mówi.

"Radwańska potrzebuje odpowiedniego tuningu"

Navratilova przekonuje, że mimo niedawnego ślubu i obowiązków biznesowych znajdzie czas na pracę z Polką. - Moje życie jest dobrze poukładane. Mam dużo na talerzu, ale są tu jeszcze wolne miejsca i to dobrze współgra z tym, czego potrzebuje ode mnie Agnieszka. Nie mogłabym być raczej trenerką Madison Keys, bo ona potrzebuje więcej opieki. Z kolei Agnieszka to skończony produkt. Potrzebuje jedynie odpowiedniego tuningu tu i ówdzie, coś takiego jak Ivan Lendl zrobił z Andym Murrayem - zapowiada. Brytyjczyk wygrał Wimbledon dopiero po tym, jak przez kilka miesięcy trenował z byłym znakomitym amerykańskim tenisistą, także zresztą pochodzącym z Czech.

Navratilova nie chce wprowadzać rewolucji w grze Radwańskiej. - Różni gracze stanowią różne wyzwania. Radwańska ma cały repertuar uderzeń, ja muszę ją może tylko nauczyć jak z nich korzystać. Znajdowała się w kręgu moich zainteresowań, ale nie myślałam, że się do mnie zgłosi - wspomina Navratilova. - Oczywiście, lepiej byłoby współpracować na pełen etat, ale lepiej trochę niż wcale, tak zresztą chyba czuje też sama Agnieszka. Ma świetnego trenera, wspaniałego sparingpartnera, dobry zespół. Jestem tylko dodatkowym ogniwem, może nie brakującym, ale właśnie dodatkowym - wyjaśnia.

"Technicznie jest świetna"

Radwańska ma już za sobą pierwsze treningi z nową trenerką. - Miałyśmy tylko kilka dni w Miami. Poświęciliśmy je głównie na poznanie się, zobaczenie, jak reaguje na to, co jej mówię. Technicznie jest świetna. Są tylko drobne elementy do poprawienia, nic wielkiego, szczypta tu i tam. Wszyscy mamy jakieś przyzwyczajenia, a nawet nie wiemy, że je mamy. Trener czasem też ich nie dostrzega, gdy jest przy zawodniku każdego dnia - wyjaśnia Navratilova.

Amerykanka dobrze wie, że musi podchodzić do Polki ostrożnie. - Chodzi o to, kiedy i co się powie. Nie chcę mówić zbyt wiele, ale chcę się przyczynić, więc chodzi o to, by wskazać to, co istotne. Jestem perfekcjonistką, ale nie mogę tego oczekiwać od innych. Nie chcę przestraszyć nikogo zbytnią intensywnością. To cienka linia, zależy od reakcji zawodnika. Wciąż dopiero poznaję Agnieszkę, a ona mnie. To proces uczenia się, uczenia się co i kiedy powiedzieć, a czego czasem nie mówić - analizuje.

"Nie chcę oglądać szablonowych zawodników"

Clarey przypomniał, że Radwańska nie radzi sobie w ważnych meczach. - Myślę, że przede wszystkim to jest element, w którym oczekuje ode mnie pomocy. Nakładamy na siebie presję, a ludzie różnie na to reagują. Ona może sprawiać wrażenie, że jej to nie obchodzi, ale oczywiście obchodzi ją to. Będę w stanie jej pomóc - zapowiada.

Clarey spytał Navratilovą o jej tenisowe taktyczne credo. - Atakowanie, coraz bardziej wszechstronne. Niekoniecznie "serve and volley", ale uderzanie piłki wcześniej. Tak powinno się grać, a nie stać dziesięć stóp za linią końcową i czekać, aż ktoś popełni błąd. Zdobądź punkty, przejmij kontrolę nad meczem i spraw, żeby coś się działo, zamiast czekać, co się stanie - tłumaczy. - Jest wiele stylów i nie każdy może robić to, co ja robiłam. Tak samo jak nie każdy może grać tak jak Nadal. Ale raz na jakiś czas można trafić jakimś uderzeniem. Raz na jakiś czas można zagrać trochę inaczej i bardziej kreatywnie. Nie chcę oglądać szablonowych zawodników, chcę oglądać graczy kreatywnych - mówi.

Wielkoszlemowy Australian Open rozpocznie się w poniedziałek w Melbourne. Radwańska pierwszą rywalkę pozna po piątkowym losowaniu.

Zobacz wideo

Szalona radość Agnieszki Radwańskiej i Jerzego Janowicza [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.