Radwańska (WTA 5) w Montrealu pokonała kolejno: Czeszkę Barborę Zahlavovą-Strycovą (WTA 37), Niemkę Sabine Lisicki (WTA 29), Białorusinkę Wiktorię Azarenkę (WTA 11), Rosjankę Jekaterinę Makarową (WTA 19) i wreszcie w finale starszą z sióstr Williams (WTA 26).
Paradoksalnie to ostatnie spotkanie było jednym z najłatwiejszych w turnieju. Radwańska oddała 34-letniej Amerykance tylko sześć gemów, mniej ugrała z Polką jedynie Azarenka.
Radwańska nie musiała grać na sto procent, bo Williams od początku meczu raziła niewymuszonymi błędami. Raz po raz trafiała w siatkę lub poza kort.
Polka nie narzucała więc inicjatywy, tylko dobrze się broniła, biegając do piłek bitych przez rywalkę. Williams by wygrać musiałaby grać znacznie dokładniej, ale to najwyraźniej nie był jej dzień.
W sobotę spędziła na korcie ponad dwie godziny pokonując swoją młodszą siostrę Serenę. Poza tym w Montrealu nie była rozstawiona i zagrała jeden mecz więcej niż Radwańska, która była turniejową "trójką" i zaczęła od II rundy. Starsza o dziewięć lat od Polki zawodniczka mogła być po prostu zmęczona.
To pierwszy wygrany turniej Radwańskiej od września 2013 r., kiedy triumfowała w Seulu, pokonując w finale Anastazję Pawliuczenkową. W marcu w Indian Wells w decydującym meczu przegrała z Włoszką Flavią Pennettą.
Za zwycięstwo Radwańska otrzyma 467 300 dolarów i 900 punktów do rankingu WTA. Polka pozostanie na piątym miejscu, ale zbliży się do czwartej Kvitovej na 305 punktów.
- Ostatnio w mojej grze wróciła pewność, dobrze się czułam w Montrealu. To wszystko przełożyło się na tą wygraną - mówiła po meczu uśmiechnięta od ucha to ucha Polka. Forma przyszła w samą porę. 25 sierpnia rozpocznie się w Nowym Jorku ostatni w tym roku turniej wielkoszlemowy, US Open.
Piąta kreacja Radwańskiej w tym sezonie. Która najładniejsza? [ZDJĘCIA]
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live