WTA Stanford. Radwańska opowiadała o Wimbledonie i... włosach

- Po Wimbledonie nie dotykałam rakiety przez pięć dni - powiedziała Agnieszka Radwańska podczas konferencji prasowej w Stanford. Polka zacznie grę od II rundy, w której zmierzy się z Włoszką Francescą Schiavone.

W Stanford Radwańska jest rozstawiona z jedynką. W I rundzie miała wolny los. Przed wyjściem na kort spotkała się z dziennikarzami.

- Wciąż jestem blondynką, ale to się może zmienić po US Open. Nie będzie to nic szalonego jak niebieski czy zielony, coś ciemniejszego - zapowiedziała Radwańska pytana o kolor swoich włosów. Większość pytań dotyczyła jednak tenisa. Polka jeszcze raz opowiadała o Wimbledonie, gdzie odpadła w półfinale.

- Miałam sporą szansę na tytuł, zwłaszcza po tym, jak odpadło wiele rozstawionych zawodniczej, ale od trzeciej rundy mecze kosztowały mnie zbyt wiele sił. W półfinale wyglądałam, jakbym w połowie była mumią - powiedziała Radwańska, nawiązując do licznych bandaży na jej ciele.

- Ale to wciąż był dla mnie świetny turniej. Półfinał Wielkiego Szlema to znakomity rezultat i bardzo się z niego cieszę. Udowodniłam, że mogę powtórzyć wynik z 2012 roku i już czekam na przyszły rok - powiedziała Radwańska.

Dziennikarze pytali Polkę, co robiła po zakończeniu Wimbledonu. - Wróciłam na kilka dni do domu. Nie dotykałam rakiety przez pięć dni. Zwykle zajmuje mi tydzień, zanim dojdę do siebie i wrócę na kort, to długi proces - dopowiedziała.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.