WTA w Auckland. Radwańska - motyl, ale użądlić potrafi

Agnieszka rozpoczęła sezon w Nowy Rok od zwycięstwa 6:2, 6:2 nad Węgierką Gretą Arn w I rundzie turnieju WTA w Auckland z pulą nagród 235 tys. dol. - Pierwszy mecz w turnieju zawsze jest trudny, szczególnie jeśli ostatni miesiąc spędziło się na treningach w hali w Polsce, gdzie są zupełnie inne warunki niż tutaj - mówiła po trwającym 75 minut spotkaniu Polka, która posłała trzy asy i wygrała 80 proc. piłek po swoim pierwszym podaniu. W kolejnym meczu Polka zmierzy się w środę z Simoną Halep. Relacja z tego meczu na żywo w Sport.pl

Arn ma 33 lata, w rankingu jest 110 pozycji niżej niż Agnieszka, ale lubi od czasu do czasu zaskakiwać faworytki. W Auckland przed dwoma laty wygrała turniej. - Mecz był trudniejszy, niż pokazuje wynik - komplementowała Węgierkę Polka.

W Nowej Zelandii rozstawiona z jedynką Radwańska jest największą gwiazdą. Plakaty z jej wizerunkiem są widoczne w całym mieście. "Mierząca 172 cm i ważąca zaledwie 56 kg Radwańska jest jedną z najbardziej filigranowych tenisistek, ale okazuje się, że nawet motyl potrafi użądlić. Zamiast siły przytłacza rywalki precyzją uderzeń i świetną taktyką" - napisał "New Zealand Herald". A jeden z portali internetowych podkreślił, że Arn przegrała, bo Radwańska pokazała "za dużo finezji".

- Z moimi warunkami fizycznymi nie mogę serwować 200 km/godz., muszę szukać innych rozwiązań, kombinować, mieszać uderzenia. Gram tak od dziecka, inaczej nie umiem - mówiła Agnieszka na konferencji prasowej. Pochwaliła nowozelandzki turniej: - Widać, że kochacie tenis, bo trybuny są pełne od pierwszego meczu.

W II rundzie zmierzy się z Rumunką Simoną Halep (WTA 47), byłą juniorską mistrzynią Rolanda Garrosa. Radwańska ograła ją dwukrotnie, m.in. w zeszłym roku w finale w Brukseli.

- Nie było czasu ani możliwości na świętowanie Nowego Roku. W Sylwestra normalnie trenowaliśmy. Auckland to mały turniej i z jednej strony można powiedzieć, że to start bardziej treningowy, ale z drugiej strony nie ma taryfy ulgowej. Każdy mecz o stawkę ma większą wartość niż sparing, dlatego cieszę się, że tu jesteśmy - powiedział "Gazecie" Tomasz Wiktorowski, trener Agnieszki. - Mecz z Arn od początku do końca był pod kontrolą, ale jutro będzie trudniej. Halep gra bardziej defensywnie, nie ma kończącej piłki i nie ryzykuje tak jak większość dziewczyn, więc wymiany będą długie i wyczerpujące - dodał Wiktorowski. Spotkanie z Halep miało rozpocząć się w środę o 7 rano polskiego czasu (wynik znajdziesz na Sport.pl). Numerem dwa w Auckland jest Niemka Julia Görges, która też pewnie awansowała do II rundy.

Radwańska jest w Nowej Zelandii po raz pierwszy. O wyborze tak małego turnieju na inaugurację sezonu zdecydowały względy biznesowe - agencja menedżerska Lagardere, która odpowiada za kontrakty sponsorskie Polki, już wiele miesięcy temu ustaliła taki scenariusz z federacją WTA i organizatorami. Radwańska otrzymała w zamian startowe, a na ściągnięciu do Auckland czwartej rakiety globu zarobiło też Lagardere. Tenisistki z czołówki często traktują takie "obowiązkowe" występy w małych turniejach z przymrużeniem oka. - Ja na pewno nie, przyjechałam tu po zwycięstwo - stwierdziła Polka.

Z powodu wizyty w Nowej Zelandii Radwańska nie będzie mogła wystąpić w kwietniowym turnieju w Katowicach. W weekend jedyna polska impreza WTA została w końcu wpisana do kalendarza jako BNP Paribas Katowice Open, ale najlepsza polska tenisistka najprawdopodobniej nie zagra, bo regulamin WTA pozwala zawodniczkom z Top 10 na tylko jeden start w tak małej imprezie w półroczu. - Próbowałam uzyskać w WTA zgodę na odstępstwo od tej zasady, ale się nie udało - mówiła Agnieszka. Magnesami imprezy na Śląsku będą więc zapewne Karolina Woźniacka (WTA 10) i Urszula Radwańska (WTA 31).

Młodsza z sióstr sezon rozpoczęła w australijskim Brisbane w imprezie z pulą nagród 1 mln dol. W I rundzie 22-letnia Polka, która w Australii jest z trenerem Maciejem Synówką, pokonała Austriaczkę Tamirę Paszek, ale w Nowy Rok nie sprostała reprezentantce Kazachstanu Kseni Pierwak (WTA 103), która zwyciężyła 3:6, 6:2, 7:6 (8-6). Urszula w trzecim secie prowadziła, a w końcówce miała cztery piłki meczowe, ale się zdenerwowała, zaczęła mylić i pozwoliła się dogonić.

Siostry Radwańskie przed rozpoczynającym się 14 stycznia wielkoszlemowym Australian Open zamierzają jeszcze wystąpić w Sydney, gdzie Agnieszka ma być rozstawiona z jedynką, a Urszula ma zagwarantowany udział w turnieju głównym.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.