Tomasz Adamek: Duch Boży we mnie jest mocny. Ten spokój zawsze był we mnie i jest nadal. Jeśli kiedyś go zbraknie, będzie to oznaczało, że muszę zakończyć karierę. Jestem przygotowany do walki fizycznie, psychicznie i duchowo, więc nie mam czego się bać.
Trudno samemu siebie oceniać, zostawiam to kibicom i fachowcom, ale wiem, że się rozwijam i na każdym kolejnym obozie czuję, że Roger przekazuje mi swoją wiedzę. Porównując, teraz bardziej miękko się poruszam, ciosy zadaję z większego luzu, biję mocniej i dynamiczniej. Czuję, że łapię ten amerykański luz. Pokażę to wszystko w sobotę.
Nie chciałbym ich porównywać, bo szanuję każdego trenera, z którym mi było dane współpracować. Teraz na mojej drodze Bóg postawił Rogera i wierzę, że to jest moje przeznaczenie i że on mnie poprowadzi do mistrzowskiego pasa.
Myślami jestem przy walce z McBridem, bo muszę ją wygrać. Jeśli chodzi o Kliczkę, to skupiam się na tym, bym sam był przygotowany, bym wyszedł na ring i wygrał, a co będzie robił Witalij, mnie nie interesuje. Ja tylko proszę Boga o zdrowie i siłę, by mi ich starczyło na McBride'a i Kliczkę.
Ja z każdym dniem łapię coraz większy luz, jestem bardziej elastyczny, przyjmuję w ringu coraz mniej ciosów, co sprawia, że czuję się lepszy. Poza tym uderzam mocniej, ale to czuje bardziej Roger niż ja. Wiem, że każdy obóz z Rogerem pomnaża moje talenty.
Chcę przede wszystkim dać kibicom dobry show! Mam być szybki. A gdy jest szybkość i dynamika, każdy cios jest silny i podcina nogi. Taki byłem na obozie i mam nadzieję, że pokażę to w ringu. Chcę być luźny szybki i bić jak przeciwko Vinny'emu Maddalone, gdzie mój lewy sierp niby uderzany od niechcenia przewracał.
Pan Bóg daje mi siłę. Jeżeli ją masz, możesz przenosić góry!
Więcej o boksie na ringpolska.pl ?