Adam Małysz krytykuje nowy sposób punktowania w skokach narciarskich

- To nienormalne, że ludzie nie wiedzą, na czym polega ocena i z czego wynika dany rezultat - mówi w rozmowie z ?Super Expressem? Adam Małysz. Polski skoczek nie po raz pierwszy skrytykował nowy sposób punktowania.

Podczas pierwszej serii ostatnich zawodów w Oslo Adam Małysz decyzją sędziów zmuszony był skakać w fatalnych warunkach. Co więcej, Polak otrzymał... ujemne punkty za sprzyjający wiatr. Tylko fenomenalny skok z drugiej serii dał Małyszowi awans z trzynastego na drugie miejsce.

Dwukrotny srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich w Vancouver krytykuje nowy sposób zliczania punktów. - Często te pomiary są niedokładne, nie wiem, może te czujniki powinny być inaczej porozstawiane na skoczni. Zdarzało się, że podczas skoku czułem, że wieje z tyłu i ściąga, a potem dostawałem minusowe punkty za wiatr, czyli tak jakby był z przodu - opowiada Małysz.

Nowy stystem punktowania zakłada, że na notę skoczka wpływ mają warunki, w których oddaje skok. Jeśli są sprzyjające, od noty zawodnika odejmowana jest szacowana ilość punktów. Gdy w osiągnięciu lepszej odległości przeszkadza wiatr, skoczek otrzymuje punktową premię. O skali punktów decyduje połączony ze specjalnymi czujnikami komputer. Zdaniem Adama Małysza system nie do końca się sprawdza.

- Wy, dziennikarze, pewnie nie zawsze wiecie o co w tym chodzi. To nienormalne, że ludzie nie wiedzą, na czym polega ocena i z czego wynika dany rezultat - mówi Polak.

W Kuopio też nie wszystko było w porządku

Adam Małysz nie był zadowolony już w Kuopio i również wtedy miał zastrzeżenia do nowego systemu punktacji. - Warunki nie były do końca sprawiedliwe, a na dodatek szwankował trochę ten nowy system punktacji. W pierwszej serii mój skok był dobry, co potwierdzał trener, a miałem problem, żeby przelecieć bulę, więc wydawało się, że wiało w plecy - mówił Polak.

Sędziowie zabrali Małyszowi zwycięstwo ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.