Ula Radwańska: Do końca roku chcę wrócić do setki

Urszula Radwańska i Rosjanka Arina Rodionowa wygrały z Holenderką Michaellą Krajicek i Czeszką Lucie Safarovą 6:3, 6:4 w I rundzie debla w Wimbledonie. - Szkoda, że nie powiodło mi się w eliminacjach do singla, ale dobrze, że choć jest ten debel - mówi młodsza z sióstr Radwańskich, która na Australian Open chciałaby już wrócić do pierwszej setki singlowego rankingu WTA.

Wimbledon: II runda mężczyzn ? II runda kobiet ?

Półtorej roku temu Urszula Radwańska zbliżała się do pierwszej pięćdziesiątki rankingu WTA, ale szybki marsz w górę pokrzyżowała poważna kontuzja pleców. Potrzebna była operacja, a potem długa rehabilitacja.

Dawnej pozycji nie udało się odbudować do dziś, choć Urszula zdołała przesunąć się już z czwartej setki listy WTA na 138. pozycję. - Mam nadzieję, że uda mi się wrócić do setki w tym roku. Chciałabym zagrać w styczniu w Australian Open już w turnieju głównym - powiedziała Urszula w środę w Londynie.

Młodsza z sióstr Radwańskich ostatnie tygodnie w singlu miała jednak słabe. Na trawie przegrała w I rundzie w Birmingham, a potem także w I rundzie eliminacji do Wimbledonu. - Bardzo żałuję, bo nastawiałam się na lepsze wyniki na trawie, lubię tę nawierzchnię. Ale miałam pecha w losowaniu, w Birmingham wpadłam na Alison Riske, to bardzo mocna Amerykanka, przed rokiem grała tam w finale. A w kwalifikacjach do Wimbledonu przegrałam z Kanadyjką Aleksandrą Woźniak, też bardzo mocną, świetnie serwującą dziewczyną - opowiadała Radwańska.

- Dobrze, że udało nam się z Ariną zakwalifikować do debla, bo gdyby nie to, pewnie w ogóle nie byłoby mnie w Londynie. Wróciłabym do Polski i pojechała na jakiś inny turniej - dodała Polka, która po Wimbledonie pojedzie szukać punktów rankingowych na dwóch turniejach ITF we Francji na czerwonej mączce.

Co powie o deblowym meczu? - Myślałyśmy, że rywalki zagrają lepiej. Ale grały dwa single, nic typowo deblowego. Były jak dwa różne, nie rozumiejące się światy, a my współpracowałyśmy na korcie i to zdecydowało o zwycięstwie - stwierdziła Urszula. Rodionowa, tak jak Polka słynie z wybuchowego charakteru, potrafi na korcie się solidnie zdenerwować. - Ale razem jesteśmy spokojne, najwyraźniej dwa minusy dają plus - zaśmiała się Ula.

W kolejnej rundzie Radwańska i Rodionowa zmierzą się z rozstawionymi z numerem 3 Amerykankami Liezel Huber i Lisą Raymond.

Dlaczego w Londynie nie ma jej ojca, Roberta Radwańskiego? - Uznaliśmy wszyscy, że trzeba trochę od siebie odpocząć. My od taty i on od nas. Taka mała przerwa - odparła Urszula.

Kto jej zdaniem wygra Wimbledon wśród kobiet? - Wiadomo, Agnieszka! Wtedy tata na finał przyleci - zaśmiała się Polka.

Radwańska poradzi sobie z Czeszką równie łatwo jak z Białorusinką? Czytaj relację Z Czuba z meczu Kubota >

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.