Kubot (ATP 147) przebrnął przez eliminacje turnieju ATP w Rzymie (pula nagród 2,2 mln euro), a w poniedziałek w I rundzie pokonał 7:6 (7-1), 2:6, 6:2 Urugwajczyka Pablo Cuevasa. Rywalem Polaka w II rundzie będzie wicelider rankingu Novak Djoković, który wygrał w tym roku sześć turniejów i jest niepokonany od 34 spotkań. W niedzielę w Madrycie strącił z tronu króla czerwonej mączki Rafaela Nadala.
Wojciech Fibak, najlepszy gracz w historii polskiego tenisa: - Serb ma w I rundzie wolny los, czyli spotkanie z Łukaszem będzie dla niego pierwszym w Rzymie. W Madrycie były zupełnie inne warunki - większa wysokość, rzadsze powietrze, szybsza nawierzchnia. Wychodząc na mecz z Łukaszem, Djoković może więc być "rozregulowany", nieprzyzwyczajony do nowego otoczenia i w tym upatrywałbym szansy. Jeśli dołożyć do tego nietypową grę Łukasza, który lubi chodzić do siatki, grać woleje, to Serb może czuć się niekomfortowo i popełniać błędy. Łukasz nie ma nic do stracenia, z kortem w Rzymie jest obeznany, bo licząc od eliminacji, to będzie jego czwarty mecz. Pojedynki z Djokoviciem to dla Łukasza też nie nowość, grał z nim kiedyś wyrównany finał w Belgradzie. Jeśli starczy mu sił i determinacji, to kto wie, czy nie sprawi historycznej sensacji. Łukasz kilka lat temu wygrał już podobny mecz - w Pekinie ograł Andy'ego Roddicka, który też wyszedł na kort niemal z samolotu i dał się zaskoczyć. Ale czy Djoković również się da?
- Zanosiło się na to. Djoković zrobił gigantyczny postęp. Jest silniejszy fizycznie, wzmocnił serwis, forhend, który jest teraz równie regularny jak jego bekhend, ale wciąż bardzo kąśliwy.
Hiszpan nie ma dziś czym dokuczyć Serbowi, a Djoković dokucza mu serwisem i bardzo mocno bitymi płaskimi piłkami. Obaj są prawie tak samo szybcy, ale piłką szybciej operuje Serb. Djoković nauczył się czytać grę Nadala, wie, kiedy przejść od obrony do kontrataku. Rafael wygrywał na mączce głównie regularnością uderzeń, czyli małą liczbą błędów i wytrzymałością, ale role się odwróciły. Wytrzymalszy i dokładniejszy jest dziś Serb. To niezwykłe, bo kiedyś Djoković słynął z tego, że coś go bolało, dostawał zadyszki, poddawał mecze. Wiem, że dużo pisze się o tym, że to przez zmianę diety, alergię na gluten, ale moim zdaniem to jednak przede wszystkim efekt pracy nad sobą. Ogromnie ważna jest też zmiana w psychice. Serb uwierzył w siebie, jest na korcie pewny. Nie załamują go utrata prowadzenia czy zepsute akcje.
- Im wolniejszy kort ziemny, tym lepiej dla Nadala, a nawierzchnia w Paryżu jest wolniejsza niż w Madrycie, ale nie aż tak bardzo jak w Monte Carlo czy Barcelonie. Atut podłoża nie będzie więc aż tak duży, choć w połączeniu z tym, że w Szlemie gra się do trzech wygranych setów, może mieć znaczenie, bo im dłuższy mecz, tym lepiej dla takiego długodystansowca jak Hiszpan. Kort w Paryżu jest specyficzny, bo piłka odbija się z największym kozłem, podkręcone piłki lecą dalej, szybciej "uciekają" z kortu. Trudniej będzie kontrować Nadala płaskimi uderzeniami.
- Dla mnie Serb jest minimalnym faworytem. Tuż za nim Nadal, a dalej Federer, Ferrer i reszta. Groźny dla Nadala może być del Potro, bo też uderza płasko, ale Argentyńczyk znów ma kłopoty ze zdrowiem.
Djoković w końcu przegra. Każda seria się kończy. John McEnroe w 1984 r. wygrywał wszystko, aż w finale Garrosa po 42 kolejnych zwycięstwach nadział się na Lendla. Jak się cały czas wygrywa, gra się najwięcej ze wszystkich. To męczy fizycznie i psychicznie. Rośnie presja. Nie zdziwiłbym się nawet, gdyby Djoković niespodziewanie we wtorek wycofał się z Rzymu. Podobny ruch może zrobić Nadal.
- Gra wciąż wspaniały tenis, różnica jest tylko taka, że jest numerem trzy. Trzeba się z tym pogodzić, ale nie wolno go przekreślać. Federer ma taki talent, że w każdej chwili może nas zaskoczyć. W Wimbledonie i na US Open wciąż będzie głównym faworytem.
- Wróciła stara Agnieszka, ta z zeszłego roku, która szybko rezygnuje, poddaje się. Trochę tego nie rozumiem, bo akurat Madryt, gdzie kort jest szybki, ale schowany niemal pod dachem jak w hali, powinien jej pasować. Agnieszka ma dobry sezon i gra lepiej. Musi tylko być cierpliwa, dokładna, walczyć do końca. Roland Garros wśród kobiet będzie w tym roku niezwykle otwarty. Gdziekolwiek spojrzeć, kontuzje albo problemy, nawet Karolina Woźniacka przeżywa delikatny kryzys, bo ofensywnie grające tenisistki, takie jak Niemka Julia Görges, nauczyły się z nią grać. Co powinna zrobić? Na razie nic gwałtownego. W Paryżu będzie łatwiej, bo tam obrona i regularność są podstawą sukcesu. Dla Karoliny wzorem powinien być Djoković, który kiedyś też tylko się bronił, grał bezpiecznie, ale jak dorzucił do tego trochę ataku, wskoczył na wyższy poziom.
Niespodzianka na czerwonej mączce Djoković pobił Nadala ?