Ciastoń z Melbourne: Nie lekceważmy tego debla
Na Rod Laver Arena - głównej arenie turnieju - zasiadło kilka tysięcy widzów, a ogromny obiekt i tak ział połaciami pustych krzeseł. Aktywniejsi byli kibice Polaka i Austriaka. Po każdym udanym zagraniu tej pary nad trybunami wzbijał się aplauz; po nieudanym - mobilizujące oklaski. Te drugie rozlegały się, niestety, częściej.
Mecz zaczął się o niepewnym serwisów Bhupathiego, który co chwilę posyłał piłki po autach. Przy stanie 40:40 zawodnik z Indii skoncentrował się jednak mocniej i nie dał szans rywalom na przełamanie. Taką okazję sprezentował natomiast przeciwnikom Marach. Austriak serwował tak fatalnie, że po jego dwóch podwójnych podwójnych błędach serwisowych, rywale objęli prowadzenie 2:0. W następnych gemach już takich emocji nie było. Serwujący wygrywali je gładko i cały set zakończył się zwycięstwem pary Bhupathi, Knowles 6:3.
Po siódmym gemie Marach poprosił o pomoc lekarza. Austriak słabo się poczuł. Dostał proszki i wrócił na kort.
Druga partia fatalnie zaczęła się dla polsko-austriackiej pary - od przełamania. Tym razem to Kubot serwował. Historia powtórzyła się w piątym gemie. Na koniec - w siódmym - swoje podanie przegrał Marach.
To był mecz bez historii. Knowles i Bhumathi nie dali najmniejszych szans Polakowi i Austriakowi. Spotkanie trwało raptem 57 minut, a Marach i Kubot nie mieli nawet jednej szansy na przełamanie serwisu rywala.
W sumie zwyciężyło doświadczenie. Knowles i Bhupathi mają w sumie 71 lat i wiele sukcesów na koncie (choć z innymi partnerami). Dla Kubota i Maracha (pierwszy ma 26, a drugie 28 lat) to był dopiero pierwszy mecz w półfinale Wielkiego Szlema.
Bratobójczy mecz o finał: Nadal kontra Verdasco - czytaj tutaj ?