Odra Wodzisław przegrała z nowym liderem

Uwikłany w mecze Pucharu UEFA Lech Poznań po słabym meczu wywiózł komplet punktów z Wodzisławia. Dla piłkarzy Odry marnym pocieszeniem jest to, że przegrali z nowym liderem ekstraklasy. - Jestem prawie trzeci rok w Poznaniu i chyba pierwszy raz zdarzyło się tak, że jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli. Chciałbym, żeby tak było na koniec sezonu - cieszył się trener lechitów Franciszek Smuda.

Polecamy: Wszyscy się boją, bo al Dżazira kręci kibiców

Wszyscy uczestnicy spotkania znaleźli się w niedzielę w cieniu wyczynu pomocnika Lecha Semira Stilicia, który w 23. min popisał się fantastycznym strzałem z rzutu wolnego. Bośniak uderzył piłkę w taki sposób, że bramkarz Odry Adam Stachowiak nie miał żadnych szans na jej obronę.

Plan Odry, zakładający grę pressingiem i atakowanie rywala już na jego połowie, legł wtedy w gruzach. - Stracona bramka zachwiała nami. Górę wzięły nerwy i strach przed odpowiedzialnością. Ambicja i chęci były nadal, ale to niestety za mało - komentował po meczu trener Odry Ryszard Wieczorek.

Gol odmienił także Lecha, bo wcześniej to Odra prezentowała się nieco lepiej. Rozochoceni prowadzeniem goście stworzyli znakomite sytuacje, jednak najpierw Robert Lewandowski, a potem Hernan Rengifo do spółki ze Stiliciem nie potrafili trafić do siatki. Stilić błysnął wczoraj jeszcze raz. W 84. min znowu podszedł do rzutu wolnego, strzelił nawet podobnie, ale tym razem Stachowiak popisał się znakomitą interwencją.

Po przerwie Lech rządził na boisku, a Odra miała problemy z wstrzeleniem piłki w pole karne rywali. - Wszystko załamało się w bocznych sektorach boiska. To tam potrzeba inwencji i umiejętności w pojedynkach jeden na jeden. Lech, oszczędzając siły, dobrze się ustawił i skutecznie nam przeszkadzał - tłumaczył Wieczorek.

Pomysł Odry w ataku polegał na wystawieniu w tej formacji rosłego Tomasza Moskala, który miał strącać górne piłki do wbiegających w pole karne kolegów. Zawiodło jednak wykonanie. Najlepszą sytuację Odra miała tuż po stracie gola. Marcin Malinowski rozprowadził akcję na lewą flankę, Maciej Małkowski popędził z piłką w kierunku linii końcowej i ostro zacentrował w pole karne, ale nadbiegający Moskal nie sięgnął piłki. - Maciek mówił mi, że chciał zagrywać po ziemi, ale piłka podskoczyła na nierównej murawie. Jestem przekonany, że gdyby zagrał tak, jak chciał, ja też inaczej zakończyłbym tę akcję - wyjaśniał Moskal.

Odra Wodzisław - Lech Poznań 0:1 (0:1)

Bramka: 0:1 Stilić (22 wolny).

Odra: Stachowiak - Radler Ż, Kowalczyk Ż, Dymkowski, Szary - Korzym (68. Aleksander), Kuranty (68. Seweryn), Malinowski, Gierczak, Małkowski (75. Rygel) - Moskal.

Lech: Turina Ż - Wojtkowiak, Tanevski, Arboleda Ż, Djurdjević - Murawski, Injac, Bandrowski - Stilić (88. Wilk), Rengifo, Lewandowski (70. Peszko).

Sędziował: Jacek Walczyński (Lublin). Widzów: 3500.

Zdaniem trenera

Ryszard Wieczorek, Odra: Tylko na początku i w końcówce pierwszej połowy dostosowaliśmy się do poziomu przeciwnika. Sposób, w jaki straciliśmy bramkę, bardzo mnie martwi. Z tak klasowym zespołem jak Lech nie można tracić bramki, ślizgając się na murawie.

Polecamy: Czy to na pewno był Ruch? Wisła pokonana na Śląskim

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.