Koncentracja w cenie

- Słyszałem opinie o bardzo dobrym losowaniu. Ale Grasshopper Zurych to nie jest słaba drużyna i mecze z nią nie będą spacerkiem - mówi trener Lecha Poznań Franciszek Smuda. Dziś o godz. 20.45 ?Kolejorz? rozegra pierwszy pojedynek ze Szwajcarami. Stawką dwumeczu jest awans do I rundy Pucharu UEFA

Lechici nie przygotowywali się specjalnie do starcia z Grasshopperem. - Nie było na to czasu. Mieliśmy przede wszystkim dojść do siebie psychicznie po porażce z Bełchatowem - opowiada Smuda.

I tak spora część konferencji przed meczem w Pucharze UEFA upłynęła na analizie piątkowej wpadki - czyli niespodziewanej porażki 2:3 z GKS Bełchatów na początek sezonu ekstraklasy. - Nie można mówić o zimnym prysznicu. Gdybyśmy przegrali zasłużenie i zagrali słabo, bo oni by po nas jechali, to tak - tłumaczy Smuda. - Ale Bełchatów nie zrobił ani jednej składnej akcji, w której by nas rozklepał, wszedł w pole karne i miał sytuację. Oni przez 90 min takiej okazji nie mieli. Oddali dwa strzały i zdobyli trzy gole.

Poznański trener opowiada ze spokojem o wydarzeniach z piątkowego wieczoru. Jakby mecz z GKS ani trochę nie osłabił jego wiary w zespół, który ma w tym sezonie walczyć o mistrzostwo Polski. - Ja już przeżyłem coś takiego, że przegrałem pierwszy mecz, potem dwa zremisowałem, a i tak zdobyłem mistrzostwo - opowiada Smuda. - Staram się przekazać piłkarzom, żeby jak najszybciej zapomnieli o tej porażce i mam nadzieję, że do meczu z Grasshopperem przystąpią ze zdwojoną determinacją.

Zapomnieć to jedno, a przeanalizować błędy - drugie. - Ich nie da się opisać i wytłumaczyć - mówi trener lechitów. - Do teraz nie mogę zrozumieć, jak Luis Henriquez mógł stanąć tyłem do przeciwnika, który strzelał gola na 2:2. O samobója nie mam pretensji. Sam też kiedyś strzeliłem - dodaje Smuda, ale nie wini za porażkę poszczególnych piłkarzy. - Cały zespół grał nie tak jak trzeba, formacje były za bardzo oddalone od siebie, piłkarze chcieli zdobyć kolejne gole. A trzeba wtedy było grać mądrze, szczególnie gdy rywal był nastawiony tak defensywnie - analizuje.

Inny element, który poznaniacy muszą koniecznie poprawić, to skuteczność. - Pracujemy nad nią, mamy treningi strzeleckie, ale skuteczności nie da się zaprogramować w komputerze - broni się Smuda i podaje przykłady: - Hernan Rengifo długo nie trafiał, aż udało mu się z Bełchatowem. Sławomir Peszko strzelał w drugiej lidze, zdobywał gole w sparingach, a z Bełchatowem miał trzy sytuacje i nic. Gdyby je wykorzystał, sprawa wyniku byłaby rozwiązana. Wystarczy, że piłkarz straci głowę, podejmie inną decyzję niż trzeba i wychodzą nici. Do tego stałe fragmenty gry. Jak jestem w Lechu, to przez dwa lata przećwiczyliśmy chyba z dwa miliony rzutów rożnych. A ile bramek z tego strzeliliśmy? Szkoda gadać.

Jak zapewnia trener, piłkarze mają już w głowach tylko czwartkowy mecz: - Po meczu z GKS na treningu widziałem załamanie u piłkarzy, były pytania: jak mogliśmy przegrać? Teraz pewność siebie wróciła. Fizycznie też doszliśmy do siebie i jesteśmy gotowi do walki.

Przeciwko Szwajcarom zagra niemal ta sama jedenastka, która wyszła na mecz z Bełchatowem. Smuda zapowiada tylko jedną zmianę. - Powiem tylko, że zagramy ofensywnie i chcemy strzelić bramkę - mówi tajemniczo. Czy to oznacza, że od pierwszej minuty zagra wreszcie Robert Lewandowski? - Nie jest jeszcze w pełni gotowy, by go wystawić na 90 min. Chciałbym, żeby nadal pełnił taką rolę, że pojawia się na boisku i strzela gola albo dwa. Na razie robi to bardzo dobrze. Ale mamy dużo meczów, jeszcze zagra od początku - tłumaczy Smuda.

Trener Lecha porównuje Szwajcarów do średniaków niemieckiej Bundesligi, takich jak Energie Cottbus, Arminia Bielefeld. - A one są groźne - uważa Smuda i dodaje, że przeciwko Grasshopperowi Lech musi zagrać w swoim stylu, który wypracował w ostatnich tygodniach. - Z tego co widzieliśmy, to jest to nawet podobny zespół do Chazara. Azerowie byli bardziej agresywni, Grasshopper jest za to lepszy technicznie i ma lepszą organizację gry. Ale to my mamy zespół silniejszy fizycznie, nasi zawodnicy jakby szybciej biegają, szybciej grają piłką - opowiada.

W październiku z Hannoverem 96

Ósmy zespół poprzedniego sezonu niemieckiej Bundesligi, Hannover 96 będzie sparingpartnerem Lecha Poznań. - Zagramy w Niemczech 10 października, wszystko jest już ustalone - mówi trener Franciszek Smuda, który za wszelką cenę chce grać towarzysko z silnymi przeciwnikami. Lech planuje takie spotkania w terminach, gdy ekstraklasa ma przerwę ze względu na spotkania reprezentacji Polski. - Mam fajny zespół, aż miło się patrzy jak chłopaki trenują. Ale trening to jedno, a pokazanie tego, co się umie w meczu, pod presją, to drugie. Dlatego potrzebne nam są takie pojedynki - tłumaczy Smuda.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.