W piątek Radwańska wygrała swój drugi turniej w tym roku (po zwycięstwie w Auckland), pokonując w finale w Sydney Dominikę Cibulkovą 6:0, 6:0. Jak pokazuje historia, triumfatorka tej imprezy niemal zawsze w ostatnich 10 latach zachodziła bardzo daleko w Australian Open.
W 9 na 10 przypadków zwyciężczyni turnieju w Sydney docierała w Melbourne przynajmniej do ćwierćfinału. Tylko w 2010 roku Jelena Diementjewa odpadła już w II rundzie po porażce z późniejszą finalistką Justine Henin.
Aż siedem razy triumfatorka z Sydney zagrała w Melbourne w półfinale. Gdyby historia się powtórzyła, byłby to największy sukces Radwańskiej w tych zawodach. Do tej pory najwyżej docierała do ćwierćfinału (trzykrotnie). W ostatnich dwóch latach przegrywała z późniejszymi triumfatorkami - Kim Clijsters i Wiktorią Azarenką.
Historia pokazuje też jednak, że bardzo rzadko zwyciężczyni z Sydney triumfuje potem w Melbourne. W ostatnich 10 latach były tylko dwa takie przypadki - dokonały tego wspomniane już Henin dziewięć lat temu i Azarenka przed rokiem.
Cztery razy na dziesięć przypadków triumfatorka turnieju w Sydney grała w finale Australian Open.