Redaktor to dopiero jest kibic! Poznaj nas na profilu Facebook/Sportpl ?
Oburzeni opinią Bogdana Tomaszewskiego powołują się nie tylko na podstawowy ranking WTA, gdzie przed US Open Agnieszka wspięła się na drugie miejsce (za Azarenką), ale także na Race to Championship, w którym zlicza się tegoroczne punkty: Radwańska jest tu trzecia za Szarapową i Azarenką.
Na pozycję w rankingach wpływ mają jednak porównania rok do roku i ranga turnieju. Tymczasem dla oceny zawodniczki ważniejsze może być po prostu to, jak często wygrywa/przegrywa. Popatrzmy więc na świeżutkie zestawienie wyników w ostatnich 12 miesiącach (przed US Open). Agnieszka wygrała aż 48 pojedynków i jest druga za Kerber (53). To jednak wynik ogromnej pracowitości obu pań, złośliwi powiedzieliby może o pazerności Startują jak wściekłe.
Bardziej miarodajna może być liczba porażek. Agnieszka przegrała 14 razy i jest tu siódma: po S. Williams - tylko cztery porażki, Azarence i Szarapowej - po siedem, V. Williams - osiem, Kvitovej i Li - po 12, a przed Ivanovic - 15 i Kerber - 16.
Ta klasyfikacja wciąż nie uwzględnia jednak liczby startów, np. Venus Williams mało przegrywała, ale też mało grała.
Lepszym wskaźnikiem będzie chyba procent odniesionych zwycięstw, czyli prawdopodobieństwo, że w meczu rozgrywanym w ostatnim roku zawodniczka wygrała. Agnieszka jest szósta:
A więc to pan Bogdan miał rację. Co to oznacza dla szans w US Open? Agnieszka powinna dotrzeć do ćwierćfinału (po drodze najgroźniejsza może być Cibulkowa - 58 proc. zwycięstw w ostatnim roku), ale tam czyha na nią rzadziej przegrywająca Kerber (chyba, że ją z kolei pokona minimalnie tylko gorsza Errani). Jeżeli Radwańska zagra wbrew statystykom, w półfinale wpada na lepszą z sióstr Williams. I wiadomo.