Wimbledon. Ciężka przeprawa Kubota w drugiej rundzie

W drugiej rundzie Wimbledonu Łukasz Kubot zmierzy się z 30-letnim Chorwatem Marinem Cilicem, który jest rozstawiony z numerem 16. Będzie to ich trzeci pojedynek, dotychczas tenisista z Lubina zdołał rywalowi urwać tylko seta.

Wimbledon:   I runda mężczyzn ?   I runda kobiet ? 

W środę Łukasz Kubot, w kilka minut dokończył mecz I rundy z Japończykiem Tatsumą Ito (ATP 65) przerwany dzień wcześniej przez deszcz. Polak przez całe spotkanie grał agresywniej, odważnie ruszał do siatki. Potem wyjaśniał, że innej opcji nie było, bo rywal zbyt dobrze przebijał z linii końcowej. Pomysł był dobry, bo Ito sprawiał wrażenie, że tak efektowne woleje widzi pierwszy raz w życiu. Kubot zwyciężył 7:6 (8-6), 6:3, 6:3. - Dobrze, że skończyło się na jednym gemie, bo Łukasz był trochę zdenerwowany. Broni sporo punktów za ubiegłoroczną 1/8 finału, więc czuł presję - stwierdził Jan Stoczes, czeski trener Kubota.

W kolejnej rundzie stresu może być więcej, bo Polak trafił na rozstawionego z nr. 16 Marina Cilicia, byłego półfinalistę Australian Open, wysokiego na 196 cm, ale chudego jak patyk Chorwata. Trzy lata temu mówiono, że to talent na pierwszą trójkę, ale okazało się, że nie umie utrzymać formy. Raz gra genialnie, raz zupełnie źle. Nie wiadomo tylko, na jakiego Cilicia Kubot dziś wpadnie. - Na pewno zaatakuję, z głębi kortu rywal jest lepszy ode mnie - stwierdził Polak.

- Z trenerem Stocesem zastanowimy się nad taktyką, tym bardziej, że Jan zna Cilica dość dobrze. Ale raczej na pewno będę chodził do siatki, bo uważam, że Chorwat z głębi kortu gra lepiej ode mnie. Muszę więc grać agresywnie i szukać okazji do skracania wymian. Ważnym elementem będzie serwis i return, którym będę musiał strzelać, żeby przejmować inicjatywę. To on jest faworytem, szczególnie po tym jak wygrał ostatnio na trawie w Queens Clubie - uważa Kubot.

Polski tenisista wyjedzie na kort numer 4 jako trzeci. Jego mecz powinien rozpocząć się ok. 16.

Słynne tenisistki i ich piękne kreacje [GALERIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.