Radwańska, tenisowa przyjemność zakazana

?Venus była przemęczona? - piszą media w USA po porażce starszej z sióstr Williams. Ale fachowe portale tenisowe, a także sama pokonana, sukces Polki doceniają. W nocy z czwartku na piątek Radwańska zagra o finał z Marion Bartoli. Relacja na żywo od 3.00 w Sport.pl.

Nie masz ochoty wstawać? Śledź nocną relację z Radwańskiej na m.sport.pl

Agnieszka Radwańska o finał prestiżowego turnieju w Miami z pulą nagród 4,8 mln dol. powalczy w nocy z Marion Bartoli, która sensacyjnie pokonała białoruską liderkę rankingu WTA Wiktorię Azarenkę.

W środę rozstawiona z piątką Radwańska rozbiła w ćwierćfinale 6:4, 6:1 siedmiokrotną triumfatorkę turniejów Wielkiego Szlema Venus Williams.

"Ociężała, wolna, zmęczona, dużo słabiej serwująca" - tak o starszej z sióstr Williams pisał "New York Times". Agencja Associated Press też podkreślała, że Amerykanka nie była sobą. Piłki po jej serwisach szybowały z prędkością o 30-40 km/godz. niższą niż na początku turnieju. Przypominano, że to pierwszy występ Venus, odkąd zdiagnozowano u niej zespół Sjoegrena - autoimmunologiczną chorobę przejawiającą się m.in. szybszym zmęczeniem. Williams zagrała kilka ciężkich trzysetówek i nie wytrzymała fizycznie - to najczęstsza diagnoza.

- Nie czułam się najlepiej. Starałam się skracać wymiany, zabrakło dobrej pracy nóg i celności. Ale Agnieszka to świetna tenisistka. Grając z nią, musisz być jednocześnie regularna, dokładna i zrobić krok do siatki, przycisnąć. Zazwyczaj lubię takie mecze, ale tym razem nie dałam rady ruszyć do przodu. Rywalka rozdawała karty - komplementowała Williams. Zaznaczyła, że z powrotu po siedmiu miesiącach przerwy jest i tak bardzo zadowolona.

- Venus długo nie grała, ale wciąż jest wielką mistrzynią, jej miejsce jest w Top 5. Musiałam pokazać najlepszy tenis, by ją pokonać. Byłam skoncentrowana, posłałam kilka naprawdę świetnych piłek - stwierdziła Radwańska, która tak utytułowaną rywalkę pokonała ostatnio w 2007 r. Wtedy wygrała z Martiną Hingis.

Laurkę Polce wystawił Peter Bodo, ekspert fachowego portalu Tennis.com w tekście pt. "Radwańska - zakazana przyjemność". "W czasach, gdy tenis to głównie siła, Radwańska umie temu zaprzeczyć. W czasach, gdy tenisiści muszą być charyzmatyczni, muszą krzyczeć i zaciskać mocno pięści, Polka pokazuje, że można wygrywać spokojem i wstrzemięźliwością w okazywaniu emocji. Taki tenis to dziś zakazana przyjemność" - napisał Amerykanin, chwaląc Polkę m.in. za świetny serwis i kontrataki. Dodał, że czwarta pozycja na świecie to nie przypadek. Pod tekstem można znaleźć mnóstwo pozytywnych komentarzy od fanów z różnych krajów. "Radwańska to jedyna tenisistka z czołówki, którą przyjemnie się ogląda. Reszta gra na siłę jak faceci w spódnicach" - napisał jeden z nich.

Tomasz Wiktorowski, trener, który jest z Agnieszką w Miami, mówił, że w półfinale spodziewa się kolejnego pojedynku Agnieszki z Azarenką. Białorusinka pokonała Polkę w tym roku już czterokrotnie, a Radwańska z nikim innym od stycznia nie przegrała. - Co tydzień ta sama rywalka? To przestaje być zabawne, tym bardziej że jest dopiero marzec - półżartem skarżyła się Agnieszka.

Ale w ostatnim ćwierćfinale doszło do niespodzianki. Azarenka po 26 zwycięstwach z rzędu skapitulowała przed siódmą na liście WTA Francuzką Marion Bartoli. Rekord otwarcia sezonu - 37 zwycięstw - należy więc wciąż do Hingis (1997 r.). - Nie jestem superbohaterką, tylko człowiekiem - mówiła po porażce 3:6, 3:6 Białorusinka, która popełniła aż 30 niewymuszonych błędów i miała tylko 16 winnerów (Bartoli - 25 i 27).

Azarenka wygrała osiem z dziesięciu poprzednich meczów z Francuzką, ale Bartoli to specjalistka od niespodzianek. Serwuje i odbija piłki w tak nietypowy sposób (ma np. oburęczny nie tylko bekhend, ale też forhend), że nawet największe mistrzynie potrafią się pogubić w tej kombinacji dziwnych ruchów. W 2007 r. Bartoli sprawiła największą sensację ostatnich lat w Wimbledonie, pokonując w półfinale Justine Henin. A w listopadzie 2011 r. była przedostatnią tenisistką, która zdołała ograć Azarenkę - w grupowym meczu na Masters w Stambule (ostatnią była Petra Kvitova w finale). - Klucz do zwycięstwa to wiara w sukces, agresywne uderzenia i szybkie nogi - mówiła Bartoli, która mimo że jest najlepszą francuską tenisistką, nie zagra na igrzyskach olimpijskich w Londynie. Francuska Federacja od lat jest skonfliktowana z ojcem tenisistki.

Na świecie jest tylko jedna rywalka, której Bartoli boi się jak ognia, która zawsze i wszędzie opierała się jej dziwnym ruchom i nigdy nie dała się zaskoczyć. To Agnieszka Radwańska, niepokonana w żadnym z sześciu dotychczasowych pojedynków.

Papa Radwański nie jest taki zły... Szaleni rodzice tenisistów. Kradną, biją, obrażają...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.