Maja Włoszczowska: Z roweru świat wygląda piękniej

Niedziela, 11 rano. Od tygodnia uczę się dniami i nocami do egzaminu z rachunku prawdopodobieństwa. Mózg już mi paruje, do przerobienia jeszcze prawie połowa list z zadaniami, a czasu coraz mniej... Stres zaczyna brać górę. Do tego pora wychodzić na trening. Chętnie bym go odpuściła i przeznaczyła ten czas na naukę, ale są priorytety. Ubieram się, wychodzę.

Po głowie chaotycznie biegają mi równania i twierdzenia. Próbuję rozwiązać zadanie, przy którym utknęłam, układam plan nauki, kombinuję, gdzie tu szybko zjeść obiad. Po pół godziny jazdy zaczynam wracać do rzeczywistości, dostrzegać ulice, domy, drzewa. Oddycham. Chce mi się jeździć. Staję w pedały i rozkręcam do 40 km/godz. Przyjemny wiatr dmucha mi w plecy, nogi zaczynają kręcić szybciej, niż tego od nich oczekiwałam. Tak, to lubię. Po drodze mijam jeziorko, smażalnię ryb i gęste lasy. Jak tu ładnie, a przecież jestem zaledwie 10 km za Wrocławiem. Zapominam o wszystkim. O egzaminach, nauce, stresie. Moje myśli wracają do matematyki dopiero po dwóch godzinach, gdy zbliżam się z powrotem na Biskupin. I wtedy olśnienie! Przecież to takie proste!

Wracam do mieszkania, szybka kąpiel i z nowym zapałem siadam do biurka, zanim jeszcze dopadnie mnie zmęczenie. Odhaczam kolejne zadania. Pomyśleć, że wcześniej jedno potrafiło mi zająć godzinę... Zadowolona zamawiam z pobliskiej pizzerii sałatkę z tuńczykiem. Robię przerwę, plotkuję z przyjaciółką. Tak! Jak dobrze, że "musiałam" wyjść na trening.

Studia na Politechnice Wrocławskiej skończyłam dwa lata temu z wynikiem bardzo dobrym. Nie mam już stresów związanych z nauką, ale podobną dawkę serwuje codzienne życie. Zresztą chyba już tak człowiek jest skonstruowany, że zawsze znajdzie powód, by się czymś przejmować, denerwować, gdzieś spieszyć. W takich chwilach zawsze rower jest dla mnie ukojeniem. Pozwala oderwać się od problemów, świeże powietrze, prędkość, kontakt z naturą sprawiają, że dociera do mnie, iż te moje problemy to tak naprawdę żadne problemy. Póki jestem zdrowa, wszystko inne nie ma znaczenia, z każdej sytuacji znajduje się wyjście. Tymczasem trzeba cieszyć się chwilą, przecież życie i świat są takie piękne. Polska jest piękna, co zawsze dostrzegam, wracając do kraju po dłuższej podróży. A najlepiej widać to z perspektywy dwóch kółek.

Nie będę się mądrzyć na temat wpływu aktywności fizycznej na nasze zdrowie. Bębnią o nim wszystkie magazyny i chyba nikt nie potrzebuje kolejny raz być uświadamiany. Nie będę też opowiadać o endorfinach, które wytwarzają się podczas jazdy na rowerze, satysfakcji po zdobyciu wysokiego szczytu, pobiciu rekordu prędkości, pokonaniu trudnego zjazdu czy uczucia szczęścia i błogości po przejechaniu pięciogodzinnego treningu. Nie będę też opisywać przepięknych zakątków Polski, które odwiedziłam na swoim bicyklu. Bo tego wszystkiego się nie da opisać. Można to tylko poczuć, zobaczyć, doświadczyć samemu.

Jeśli ciągle brakuje wam odwagi, chęci czy motywacji - przyłączcie się do akcji "Gazety Wyborczej". Razem z moją drużyną CCC Polkowice, sponsorami i dziennikarzami ruszamy w tournée po kraju, które ma za zadanie wyciągnąć Polaków na rowery. Liczymy, że pojedziecie z nami!

Maja Włoszczowska ? jak Justyna Kowalczyk

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.