Kliczko - Pulew. King Kliczkong walczy z dużą Kobrą

Czy Władimir Kliczko znów zdmuchnie rywala z ringu i zbliży się do rekordów legend boksu Joe Louisa i Larry'ego Holmesa? Niepokonany Kubrat Pulew też lubi uskuteczniać demolki. Ich walka w sobotę w Hamburgu. Relacja na żywo w Sport.pl ok. godz. 23:00

Czegoś takiego nie zobaczysz w zawodowym ringu: po lewym haku mańkuta Joela Abella Pulew poleciał na deski, w try miga poderwał się, stanął na jednej nodze, potem na drugiej, rozczapierzając ręce - typowa "jaskółka", którą w Ameryce stosują policjanci zamiast dmuchania w balonik - bo sędzia go rzekomo niesłusznie wyliczył do ośmiu. Faktycznie, pięć sekund później jego rywal leżał na deskach, zwijając się z bólu, i już następnej rundy nie chciał.

Jeśli instynkt każe mu uderzyć rywala w tył głowy, po gongu, po komendzie "stop" - albo wykręcić mu ręce, a jednocześnie walić po nerkach - zrobi to bez wahania. Stara bułgarsko-enerdowska szkoła się kłania. W końcu walkę z Abellem zorganizowano w Neubrandenburgu, gdzie biło serce enerdowskiego przemysłu sportowego. I w ulubionym miejscu trenera dyplomowanego Ottona Ramina z Rostocku, skąd wyszedł jego najlepszy pięściarz, złoty medalista olimpijski z Barcelony z 1992 r. Andreas Tews.

Jakimś sposobem fizjonomia, postawa bokserska i styl walki Pulewa, zwanego Kobrą, przypomina późnego Dariusza Michalczewskiego, choć przecież nie ta waga (ale jako amator Pulew też startował w półciężkiej), nie te czasy, nie ci niemieccy trenerzy, nie to niemieckie miasto. Ale charakterystyczna praca nóg ta sama, u obu lewa ręka chirurgiczna, cięta jak u Religi, inteligencja ringowa też na wysokim poziomie - i oko idealne do tego, aby widzieć wszystko, co się dzieje w ringu.

Pulew (33 lata, 20 zwycięstw, 11 nokautów) zajmuje się boksem mniej więcej od 20 lat, czyli od czasu, gdy ojciec Wenko wziął jego i dwa lata młodszego brata Terweła do piwnicy ich bloku w Sofii, aby ich wciągnąć w sport. Oprócz tego, że Wenko był oszalałym bibliofilem i zebrał 10 tys. książek, był też mistrzem Bułgarii w wadze ciężkiej, potężnym mężczyzną, który walczyłby w kategorii superciężkiej, gdyby tylko wówczas taka istniała. Synowie padli niedaleko od tego wielkiego drzewa - Terweł w Londynie wywalczył brązowy medal w ciężkiej, Kubrat bił się jako amator w superciężkiej, był medalistą mistrzostw świata, zdarzyło mu się pokonać w prestiżowym turnieju w Płowdiw samego Odlaniera Sol~sa, ówczesnego dominatora z Kuby.

Różne sposoby na osłabienie rywala

Na jego miejscu w ringu w Hamburgu mógłby stanąć Tomasz Adamek, ale ponad półtora roku temu zrezygnował z walki z Pulewem, twierdząc, że niemieccy promotorzy Bułgara dawali mu niekorzystne warunki finansowe, a on sam miał lepszą propozycję z Polski. A potem stoczył nieprzekonującą walkę - cholernie daleko od Polski - z Dominickiem Guinnem, który o tym, że ma się bić z Adamkiem, dowiedział się dwa tygodnie przed pojedynkiem.

Teraz, po sobocie w Krakowie i upokarzającej porażce z Arturem Szpilką (a wcześniej z Wiaczesławem Głazkowem) wiadomo, że Adamek podjął wtedy słuszną decyzję - trudno sobie wyobrazić, że były mistrz świata w dwóch kategoriach byłby dla Bułgara równorzędnym rywalem.

Nawet Kliczko (62 zwycięstwa, 52 KO, trzy porażki) wykonuje dziwne manewry, aby osłabić rywala - chyba z powodu respektu dla jego klasy. Najpierw ogłosił, że na sparingach w Austrii odniósł kontuzję i trzeba przełożyć pojedynek o miesiąc. Normalnie w takich przypadkach trudno znaleźć kolejny termin, bo wszystko jest zaplanowane w szczegółach, hala wynajęta na rok naprzód, ramówki w telewizji zajęte. Ale jakimś cudem okazało się, że drzwi hali O2 w Hamburgu są otwarte, tak samo jak program telewizji RTL i HBO, która będzie pokazywać pojedynek w USA (podobno Kliczko podpisał z nią nowy kontrakt na trzy pojedynki).

A teraz Kliczce znów udało się wyprowadzić z równowagi Pulewa, na ostatnią konferencję prasową nie wpuszczono mianowicie członków ekipy Bułgara. Pulew po prostu wyszedł z siebie. I nie tylko, bo z konferencji również.

Bułgarowi brakuje tylko ciut wzrostu (194 cm, Kliczko ma 198 cm) i zasięgu ramion (202-206), i w co najmniej dwóch walkach z 2012 r. pokazał, że dwumetrowcy tacy jak Kliczko mu niestraszni. Obu - Aleksandra Ustinowa i Aleksandra Dimitrenkę - wykończył swoją niesamowitą wytrzymałością, obaj padli w 11. rundzie, obaj wyczerpani tempem walki, trafieni na koniec lewym Pulewa.

Goni rekordy

Kliczko stanowi jednak zagrożenie o zupełnie innej skali, a od czasu sensacyjnej porażki w 11. rundzie z niejakim Rossem Purittym wytrzymałość stała się jego obsesją. Jego lewy prosty nie tylko ustawia przeciwnika do kolejnej akcji, ale może go też zdmuchnąć z ringu. Prawy prosty ma moc jeszcze większą i uchodzi za broń zabójczą, można by powiedzieć: zabójczą masowego rażenia - na 62 zwycięskie walki 52 zakończyły się przed czasem. Kliczko ma 38 lat, ale jak sam mówi, czuje się o dekadę młodszy. Już należy do legend boksu, ma szansę pobić rekordy dwóch innych legend wagi ciężkiej. Dłuższą serię pojedynków w obronie tytułu niż on (17) mieli tylko Joe Louis (25) i Larry Holmes (20), dłużej mistrzem był tylko Louis - prawie 12 lat, Kliczko - ponad osiem. Na Louisa siły nie ma, jego rekordy pewnie przetrwają, bo teraz walczy się rzadziej niż za jego czasów. No, ale już sam fakt, że Kliczko goni Louisa, jest dla Ukraińca zaszczytem.

Pojedynek o tytuł mistrza świata wszechwag wersji WBA, WBO, IBF należący do Kliczki pokaże Polsat Sport, początek transmisji o 20.30

Czy wiesz jakie sporty uprawiają sportowcy z setki najbogatszych "Forbesa"? >

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.