12 listopada Meksykanin i Filipińczyk mają raz na zawsze udowodnić sobie, kto tak naprawdę jest lepszy w umówionym limicie 144 funtów (65,3 kg). Marquez ma zagwarantowane minimum 5 milionów dolarów, a mimo to na dziś wybrał sobie bardzo trudnego rywala. 37-latek ma jednak sensowne wytłumaczenie takiego posunięcia.
- Niezwykle istotny jest dla mnie fakt, iż spotkam się z zawodnikiem boksującym z odwrotnej pozycji, czyli takim jak Pacquiao. Dodatkowo Ramos da mi ciężką przeprawę, a potrzebuję tego by być naprawdę gotowym na listopad. Każdy pięściarz powinien pozostawać aktywnym i czuję, że potrzebuję tej walki by złapać odpowiednią formę na listopad. To naturalnie spore ryzyko, jednak jest to mi niezbędne. Tak w ogóle, to przecież za każdym razem gdy wychodzi się do ringu, ryzykuje się w jakiś sposób. W boksie wszystko może się zdarzyć, lecz jestem na tyle inteligentny, że przygotowałem się do tej potyczki naprawdę mocno i dobrze. Ramos pozwoli mi być lepiej przygotowanym na Pacquiao - przyznał mistrz świata trzech kategorii, który najbliższy pojedynek stoczy w wadze junior półśredniej.
- Potrzebuję najpierw powalczyć w tej wadze, by od razu nie przeskakiwać z lekkiej do półśredniej. To pozwoli mi lepiej się zaaklimatyzować w wyższej dywizji, a przecież muszę wszystko perfekcyjnie dopiąć do czasu walki z Pacquiao. Krok po kroku najpierw poobserwuję swoje ciało przy 140 funtach, by wiedzieć jak zachowa się przy 144. Jestem niezwykle podekscytowany walką z Pacquiao, bo przecież czekam na nią od dawna. Najpierw muszę jednak dobrze pokazać się w sobotni wieczór i udowodnić ludziom, iż w listopadzie będę gotów na Manny'ego - zakończył Marquez.
Wszystko o boksie na Bokser.org ?