Henry Cooper - młot na Muhammada Ali

- Czy poczułem jego lewy hak? Poczuli go nawet moi przodkowie w Afryce - powiedział Ali po ciosie Henry Coopera i walce, która mogła zmienić sport. Cooper, najpopularniejszy pięściarz brytyjski, zmarł w niedzielę w wieku 76 lat

Tę chwilę BBC pokazuje niemal równie często jak TVP zwycięski remis Orłów na Wembley. Obydwa starcia na legendarnym stadionie oddalone w czasie o dekadę oglądały podobne tłumy. 18 czerwca 1963 roku Cooper w czwartej rundzie zadał swój najlepszy cios - lewy hak, czyli "Enry's ammer" (jako chłopak z przedmieść Londynu połykał "h", co - ogólnobrytyjsko - dawało komiczny efekt i stało się na tyle popularne, że pięściarza nazywano "Our Enry"). Był mańkutem, ale walczył jak praworęczny, stąd ów "Młot Henry'ego" w lewej ręce.

Późniejszy Muhammad Ali poleciał na deski.

Trener Amerykanina Angelo Dundee opowiadał w wywiadzie dla "Gazety": "Półtora roku wcześniej po takim ciosie Sonny'ego Banksa [Cassius] leżał na deskach po raz pierwszy w życiu. A Cooper, dobry Boże, to był dopiero specjalista od lewych haków! Trafił i Cassius osunął się po linach. Gong. Złapaliśmy Cassiusa, zanim padł na deski. W przerwie sole trzeźwiące, lód na kark... Jego rękawica pękła na szwie w okolicach kciuka już w pierwszej rundzie. Wcześniej nic nie mówiłem sędziemu, bo do czwartej rundy wszystko szło zgodnie z planem. Ale teraz pokazałem sędziemu dziurę. Wsadziłem do niej cały palec. Tylko trochę jej pomogłem, tej dziurze, ona naprawdę tam była, z rękawicy wyłaziło końskie włosie. Sędzia ringowy poszedł rozmawiać z sędziami głównymi. Nad nami wyło ponad 50 tysięcy Anglików przekonanych, że Cooper teraz znokautuje Cassiusa. Po chwili sędzia wrócił i mówi: "Panie Dundee, nie ma zapasowych rękawic". Ja na to: "Trudno, będziemy dalej bić się w tych". Dyskusja na ten temat dała nam może z minutę, ale to wystarczyło. Ali doszedł do siebie.

W następnej rundzie z łuku brwiowego Coopera - ileż walk przegrał z tego powodu! - krew tak tryskała na damy w pierwszym rzędzie, że gazety ocenzurowały potem krwawe zdjęcia. Sędzia przerwał pojedynek w szóstej rundzie".

Historia boksu potoczyła się dalej torem, który znamy.

Clay, już jako Muhammad Ali, w następnej walce znokautował Sonny Listona, został mistrzem świata i ikoną sportu, a nawet po prostu ikoną. W Wielkiej Brytanii do tej pory dyskutuje się, co by było, gdyby Clay nie otrzymał ratunku od trenera, tak samo jak dyskutuje się o "bramce, której nie było" Geoffa Hursta w finale mistrzostw świata w 1966 roku - też na Wembley.

Po ich pojedynku dla Claya królestwem był świat, Cooperowi zostało Zjednoczone Królestwo (kiedyś Ali powiedział nawet, że gdyby mu zabrakło rywali, znalazłby ich na Księżycu. - Taaak? A co byś zrobił, gdyby ci na Księżycu nie mieli głów? - zapytał go dziennikarz. - Na korpus bym walił, człowieku, na korpus - odpowiedział Ali). Trofeów zdobył mnóstwo, ale regionalnych, cenionych tylko w obrębie schyłkowego Imperium Brytyjskiego. Jako jedyny zdobył trzykrotnie pas lorda Lonsdale'a, przyznawany od 1909 roku do dziś, zawsze z prawdziwego złota i z masy perłowej - ale sprzedał, gdy był w finansowych kłopotach. Za pieniądze z ringu kupił zieleniak na Wembley Park, ale też sprzedał. Jak drwiło jedno z ciętych brytyjskich piór, sprzedał dlatego, że "ziemniaki rozbijały mu łuk brwiowy".

W 1971 roku 37-letni Cooper przegrał 14. pojedynek i zakończył karierę. Młody Joe Bugner zwyciężył o 1/4 pkt, Cooper od tamtej chwili nie odezwał się do jedynego sędziego pojedynku Harry'ego Gibba. Potem spędził w telewizji trzy dekady jako komentator, znawca boksu i swój chłop. Ludzie go kochali, śmiali się z sympatią z wypowiedzi, jakie z dezynwolturą rzucał "Our Enry". - Panie Cooper, czy miał pan ostatnio w lustro w ręku i widział swój nos? - zapytała baronowa Summerskill, laburzystka i zwolenniczka zakazu boksu na Wyspach, podczas debaty telewizyjnej. - Cóż, madame, czy miała pani ostatnio w lustro w ręku i widziała swój nos? Dla mnie usprawiedliwieniem jest boks, a dla pani?

W reklamie wody toaletowej Brut radził swoim cockneyem, żeby "się spryskać wszędzie", co spowodowało niesłychany wzrost sprzedaży i kolejkę reklamodawców, którzy chcieli wybuchowego zderzenia prostoty Coopera z wyrafinowaniem ich marki.

Nie był wielkim pięściarzem - 14.porażek mówi o tym wystarczająco dużo. My byśmy zapewne zauważyli tylko te porażki, a poza nimi ciągłe kłopoty z łukiem brwiowym i walki zakończone przez to przed czasem. Ale Brytyjczycy docenili w nim charakter chłopaka z przedmieść, o którym ktoś napisał, że stał się dżentelmenem w zbroi. W 2000 roku Cooper - jako pierwszy pięściarz został nobilitowany przez królową Elżbietę II.

Więcej o: