Haye: Władimir to tchórz, żadnej walki nie będzie!

Mistrz WBA w wadze ciężkiej, David Haye (25-1, 23 KO), uznał swojego niedoszłego rywala, Władimira Kliczko (55-3, 49 KO) za tchórza. 34-letni Ukrainiec, do którego należą pasy federacji WBO, IBF i IBO, 30 kwietnia zmierzy się z Dereckiem Chisorą.

Na początku tygodnia wydawało się, że walka unifikacyjna pomiędzy Hayem a młodszym Kliczko jest już pewna, lecz wówczas obóz Władimira ogłosił, że doszedł do porozumienia z "Del Boyem". Kliczko wciąż uważa, że w żaden sposób nie koliduje to z planem walki unifikacyjnej, lecz "Hayemaker" nie wierzy w jego słowa i negocjacje uważa za zakończone.

- Dogadaliśmy się, że będziemy walczyć 2 lipca. Pojedynek miały pokazać Sky i RTL. Wszyscy byli szczęśliwi. Przez cały czas wydawało mi się, że Władimir szuka wymówki. Ciągle wymyślał nowe problemy i wierzcie mi, to były bzdury. Odmówił przyjazdu do Wielkiej Brytanii, chciał użyć własnych rękawic, wejść do ringu jako drugi, zająć czerwony narożnik i zapewnić sobie niemieckiego lekarza. Oczywiście zażądał, by jego imię było w lepszym miejscu na plakacie promocyjnym. Zgodziłem się na wszystko, bo nie chciałem go wystraszyć - powiedział Haye.

Gdy wszystkie szczegóły zostały dograne, Kliczko postanowił stoczyć pojedynek rozgrzewkowy na dwa miesiące przed walką unifikacyjną.

- To nigdy nie powinno się wydarzyć. Mówiłem, że mogę walczyć w maju i czerwcu, ale Kliczko powiedział, że w grę wchodzą dwie daty: 30 kwietnia i 2 lipca. Pierwsza odpadła automatycznie, bo chwilę wcześniej walczy Amir Khan i niewielki odstęp między jego pojedynkiem a moim byłby nie na rękę telewizji Sky. Bez wahania zgodziłem się więc na lipiec. Kliczko twierdzi, że będzie walczył i ze mną, i z Chisorą. To nonsens, nie możemy się tego spodziewać po pięściarzu, który tylko raz bił się w 2009 roku, a dwa razy w 2010. Teraz miałby stoczyć dwie walki w odstępie dziewięciu tygodni? To niedorzeczne, zwłaszcza, że pojedynek ze mną jest najważniejszy w całej jego karierze. Dajcie sobie powiedzieć - Władimir nie będzie ze mną walczył dziewięć tygodni po Chisorze. Kliczko chciałby, żebym ja też stoczył pojedynek w tym czasie, a wie, że w grę wchodzi tylko maj i czerwiec. Miałbym więc dwie walki w jeszcze krótszym odstępie. Ta opcja odpada - twierdzi Haye.

- Chcieli podziału 50-50. Zgodziłem się, choć to ja daję mu zarobić, a nie odwrotnie. Walkę można zorganizować w maju i czerwcu, lecz Kliczko nie chce przyjechać do Wielkiej Brytanii. W tym czasie w Niemczech nie ma żadnej wolnej areny, na której warto byłoby zorganizować taki event. Jeżeli nie teraz, to nigdy. Koniec z Kliczko. Mogę odejść od boksu, wiedząc, że zrobiłem wszystko, by się z nimi dogadać. Poszedłem na wszelkie możliwe ustępstwa, ale to nie wystarczyło. Jako cruiser walczyłem z wszystkimi najlepszymi i pobiłem każdego. Byłem wielkim mistrzem tej kategorii. Władimir nigdy nie osiągnie tego statusu, nie mierząc się ze mną w wadze ciężkiej - uważa David Haye.

Więcej o boksie w serwisie Bokser.org

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.