Boks. Po zwycięstwach Manny'ego Pacquiao i Davida Haye'a. Ile palców ma ręka

Malutki i żywy jak srebro Manny Pacquiao szybkością i precyzją upokorzył większego Antonio Margarito i zdobył ósmy tytuł mistrza świata w ósmej kategorii wagowej - tym razem w wadze juniorśredniej wersji WBC

Tryumf Haye'a na Zczuba.tv >

Margarito mógł czuć się w tej walce upokarzany co chwila. Nie tylko przez małego Filipińczyka, który wielką karierę w zawodowym boksie zaczął od najniższej kategorii, czyli dla mężczyzn 48-kilowych, ale też przez sędziego ringowego i lekarza, którzy począwszy od dziewiątej rundy, z uporem maniaka dopytywali, ile ich palców widzi. - Dos, tres - odliczał cierpliwie Meksykanin wysuwane palce jednej ręki.

Może i widział palce, ale z pewnością nie widział nadlatujących ciosów Filipińczyka.

Margarito w wieczór pojedynku ważył 165 funtów, jego rywal 148. Obaj umówili się, że limit wagi podczas oficjalnego ważenia będzie wynosił 150 funtów. Meksykanin jest też o 11 cm wyższy.

Ale w Pacquiao nie było strachu za grosz. Zadawał ciosy jak bohater Matrixa. Wydawało się że jednocześnie ze wszystkich stron. Stopniowo twarz Margarito zaczynała przypominać margaritę z podwójnym sosem pomidorowym i nic dziwnego, że lekarze mieli wątpliwości, czy walkę kontynuować. W 12-rundowym pojedynku Meksykanin był całkowicie bezradny i mógł zbliżyć się do wygranej najwyżej w dwóch starciach - drugim i szóstym, kiedy doszły do celu jego podbródkowe zadawane w bliskim dystansie przy linach. Pacquiao był wtedy w największym niebezpieczeństwie, ale szybko uciekał bez otrzymania czystego ciosu. Za to w 11. rundzie, gdy "Pacman" uderzył kilka razy celnie i mocno, spojrzał na sędziego Laurence'a Cole'a, czy przerwie walkę. - Nie chciałem mu zrobić krzywdy. Liczyłem na to, że sędzia mu się uważnie przyjrzy. Przed ostatnią rundą dostałem instrukcje od trenera, aby przeboksować spokojnie do końca - powiedział Filipińczyk. Wśród jego ekipy nie było jednak spokojnie. Matka pięściarza Dionesia, która rzadko ogląda walki syna, zasłabła i znalazła się w szpitalu w Dallas. W niedzielę poczuła się już lepiej.

Dla Margarito pojedynek był czymś w rodzaju odkupienia. W styczniu 2009 roku Meksykanin walczył z Shane'em Mosleyem, wielką gwiazdą światowego boksu. Przed pojedynkiem jeden z sekundantów Amerykanina zauważył, że taśma owijająca pięści Meksykanina jest wilgotna. Okazało się, że w taśmie jest rodzaj gipsu, który z minuty na minutę utwardzałby się, zamieniając pięści Margarito w kamienie. Nie brakuje opinii, że Meksykanin mógł spowodować poważne obrażenia mózgu przeciwnika, a nawet jego śmierć.

W porę zmieniono owijkę, walka rozpoczęła się o czasie, Margarito został znokautowany w 9. starciu, ale później zdyskwalifikowano na rok jego i trenera Javiera Capetillo.

Pojedynek z Pacquiao był pierwszym w USA po wznowieniu licencji. Młody trener Roberto Garcia nie chciał przerywać walki przed czasem. - Tony to wojownik. Nigdy by mi na to nie pozwolił - tłumaczył po zakończeniu pojedynku.

W niedziele na 94-milionowych Filipinach organizowano parady zwycięstwa, grały orkiestry wojskowe i trwało tradycyjne podczas walk ludowego bohatera zawieszenie broni w targanych walkami południowych regionach kraju, wskaźnik przestępstw w noc pojedynku spadał do zera. Prezydent Beningno Aquino znalazł czas podczas szczytu Azji i Pacyfiku na obejrzenia pojedynku.

- Mam nadzieję, że znajdzie sposób, aby podzielić się milionami z nami, biedakami - mówił przytaczany przez AFP Filipińczyk Aliudin Sumael. Jego bohater zarobił w sobotę 15 mln dol., rywal 6 mln dol.

Po drugiej stronie Atlantyku para Brytyjczyków David Haye (mistrz świata wersji WBA) i Audley Harrison zarobiła połowę mniej, ale 39-letni mistrz olimpijski z Sydney powinien po tym pojedynku wziąć pieniądze, pocałować rękę, która je sprezentowała, i więcej na ring nie wracać. Leworęczny, dwumetrowy Harrison nie zadał ani jednego ciosu w pierwszej rundzie, pojedynczy celny w drugiej - przy czym sędzia ringowy był zmuszony przerwać na chwilę pojedynek i upomnieć zawodników, aby wreszcie zaczęli walczyć! - a w trzeciej został znokautowany po prawie 20-sekundowym liczeniu po pierwszym nokdaunie.

- Ja i moi znajomi postawiliśmy pieniądze na nokaut w trzeciej rundzie. Nie mogłem im tego zrobić i skończyć z nim wcześniej - chełpił się Haye, który był o niebo szybszym i ruchliwszym pięściarzem, ale wciąż nie można powiedzieć, że jest najlepszym bokserem wszechwag. Po walce zgodnie z tradycją panującą w kategorii ciężkiej Brytyjczyk stwierdził, że musi walczyć z którymś z braci Kliczków.

W blogosferze dziennikarzy brytyjskich dominuje postawa ofiar marketingu i promocji. Wszyscy klną na czym świat stoi, że dali się przekonać, iż w Manchesterze zobaczą pojedynek na wysokim poziomie. 20 tysięcy kibiców w hali myślało chyba podobnie, przeraźliwie gwiżdżąc.

Jeśli ci dwaj Brytyjczycy walczyli w "Bitwie o Anglię", to Anglia przegrała ją z kretesem.

David Haye: 30 lat, 25 zwycięstw, 23 nokauty, 1 porażka

Audley Harrison: 39 lat, 27 zwycięstw, 20 nokautów, 5 porażki

Manny Pacquiao: 31 lat, 52 zwycięstwa, 38 nokautów, 3 porażki, 2 remisy

Antonio Margarito: 32 lata, 38 zwycięstw, 27 nokautów, 7 porażek

Warunki Kliczków przed ewentualną walką z Hayem  ?

Więcej o: