Boks. Doktor Kliczko i leczenie astmy

Witalija Kliczkę czeka najtrudniejszy sprawdzian od kilku lat. W obronie tytułu Ukrainiec stanie w sobotę w w ringu naprzeciw Shannona Briggsa, który śmiertelnie obraził się na mistrza za drwiny ze swojej astmy

Dwumetrowy Kliczko, 39-letni mistrz wagi ciężkiej wersji WBC, uchodzi za gorzej wyszkolonego pięściarza od młodszego brata Władimira, za to walczy nieszablonowo i słynie z żelaznej szczęki. Ale swoim nieszablonowym boksowaniem sobotniemu przeciwnikowi nie dosięga do pięt, a twarda szczęka może się przydać.

Uparty marsz pod prąd stereotypom, to jakby życiowa dewiza młodszego o rok Briggsa. Nie miał wielkich szans w starciu z życiem, a mimo to kilka razy położył je na deski.

Urodził się w Brownsville, podłym nowojorskim przedmieściu, tam gdzie przyszli na świat wielokrotni mistrzowie świata Mike Tyson i Riddick Bowe. Nieopodal wiedzie trasa metra z Manhattanu na JFK i zdarza się, że jegomość ze spluwą za paskiem przechadza się wolnym krokiem po wagonie i zbiera od pasażerów dobrowolne datki na "braci w więźniu" - tak było w moim przypadku w 1996 roku, gdy po walce Andrzeja Gołoty z Bowe'em jechałem na lotnisko.

Tyson pierwszy rozbój zaliczył tam, aby zarobić na lizaka, Briggs jednak nigdy nie wszedł na ciemną stronę ulicznej przemocy. Zanim został mistrzem świata WBO, mieszkał jakiś czas na ulicy, bo rodzina go nie rozpieszczała. Ojca nie zna, ojczym zmarł w więzieniu, matka przedawkowała heroinę w 25. urodziny syna.

Tak jak Tysona również Briggsa uratował boks. Żelaznego Mike'a przygarnął Cus d'Amato w nieodległym Catskill, Briggs wciągnął się w pięściarstwo w Starrett City Boxing Club, jednej z dziesiątek pięściarskich sal Nowego Jorku, gdzie młodzieńcy typu Briggsa mają szansę uciec od narkotyków i ulicznej przemocy.

Briggs okazał się urodzonym pięściarzem. Od przejścia na zawodowstwo - kiedy przegrał rywalizację o igrzyska w Barcelonie z Dannellem Nicholsonem - do zdobycia tytułu mistrza świata nowojorczyk aż 27 razy znokautował przeciwnika w pierwszej rundzie!

Jednak najbardziej wyjątkowy był sposób, w jaki przed czterema laty zdobył tytuł w walce z Siergiejem Liachowiczem. Amerykanin przegrywał na punkty u wszystkich sędziów. 12. rundę również pewnie by przegrał, ale wciąż liczył na szybkość i moc ręki. 40 sekund przed końcem trafił na Białorusina, który został wyliczony do ośmiu. Briggs znów go dopadł i tak go uderzył, że Liachowicz osunął się z ringu wprost na stolik sędziów.

Oficjalnie pojedynek zakończył się po 2 min 59 s w 12. rundzie!

Ale ma też Briggs złe momenty kariery - jak porażka z pięściarzem, który przegrał i wygrał po dziewięć walk.

Amerykanin tłumaczy, że wahania formy związane są z astmą, na którą cierpi od dziecka. W kilku wywiadach mówił, że urodził się jako pięciomiesięczny wcześniak (co jest mało wiarygodne: poród przed końcem 22. tygodnia ciąży jest w definicji wcześniactwa poronieniem, przed końcem 32. tygodnia skrajnym wcześniactwem), podobno ważył dwa funty, miał niedorozwinięte płuca. Na swojej stronie internetowej pisze Briggs, że uratował go lek na astmę, dzięki któremu odzyskał zdrowie i ma zamiar odzyskać tytuł. Teraz lek zivair i firma farmaceutyczna dr. Charlesa Hensleya są sponsorem Briggsa.

W internecie nie można znaleźć składu zivairu, ale jest więcej niż pewne, że Amerykanin nie przeszedł testów wymaganych w sporcie olimpijskim dla astmatyków. Dlatego Witalij Kliczko twierdzi, że astma przeciwnika to tylko alibi dla brania leków [które na zdrowych ludzi mogą działać jak doping] i przy tłumaczeniu wcześniejszych porażek.

Te słowa wywołały u Briggsa furię.

W poniedziałek na konferencji prasowej w Hamburgu krzyczał, kto dał Kliczce dyplom doktora (Kliczko ma taki tytuł, ale nie jest lekarzem, przewód doktorski dotyczył wychowania fizycznego, używa bokserskiego przydomka Doktor Żelazna Pięść). Zerwał z siebie T-shirt, potem podkoszulkę i nie dopuścił Ukraińca do głosu. - W USA 30 tys. ludzi codziennie trafia do pogotowia. Każdego dnia umiera tam na astmę pięć osób, a ty mówisz, że astma nie jest śmiertelna?! Kto dał ci tytuł doktora?! - grzmiał.

Kliczko nie podjął dyskusji, Briggs wyszedł z sali, rzucając po drodze ku drzwiom: - Witalij, niech brat w sobotę przyniesie rękawice. Najpierw zleję ciebie, a zaraz potem jego.

Briggs zawsze mówił, że nienawidzi trenować. Ale tym razem pracował porządnie. Waży podobno 109 kg, najmniej od dziewięciu lat. Wciąż dysponuje piekielnie mocnym uderzeniem, szybkimi rękami. Trener młodszego Kliczki Emanuel Steward twierdzi, że Witalija czeka najcięższy test od pojedynku z Lennoksem Lewisem, w którym w 2003 roku był lepszy, ale doznał kontuzji.

W sobotę najtrudniej ma być Ukraińcowi podczas pierwszych rund.

Ale, jak przypomniałby Siergiej Liachowicz, ważna jest też runda ostatnia.

Pojedynek o tytuł mistrza świata wszechwag wersji WBC, sobota, Hamburg. Transmisja w Orange Sport od 21.15.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.