Mogło dojść do pojedynku Lennox Lewis - Witalij Kliczko. Byłby to rewanż za walkę z 2003 roku, w której zwyciężył Brytyjczyk. We wtorek Ukrainiec poinformował opinię publiczną, że były prowadzone rozmowy na temat rewanżu. Kliczko przyjechał nawet do Londynu rozmawiać z Lewisem. Panowie mieli spotkać w cztery oczy, jednak Lewis przyszedł z mamą.
- Lennox zaprosił mnie do Londynu. Mieliśmy spotkać się bez menedżerów. Mówił, że chce pogadać o walce. Wszedłem do jego pokoju, a tam siedziała jego mama. Rozmawialiśmy przez dwie godziny, a ona cały ten czas patrzyła na mnie i mierzyła mnie wzrokiem - opowiada Kliczko.
Jakiś czas później Lewis poinformował go o swojej decyzji.
- Po kilku godzinach Lennox zadzwonił po mnie i powiedział: wybacz, ale nie będzie walki. Poczułem, że to nie była jego decyzja, to jego mama zdecydowała. Chciałem jakoś na niego wpłynąć, ale było to trudne - kończy Kliczko, który zmierzy się w maju z Albertem Sosnowskim. Wcześniej do skutku nie udało mu się zakontraktować pojedynku z Nikołajem Wałujewem. Rosjanin zażądał zbyt dużego wynagrodzenia za walkę.
W czerwcu 2003 roku Lennox Lewis pokonał Witalija Kliczkę w kontrowersyjnych okolicznościach. Walka została przerwana w szóstej rundzie, kiedy sędziowie uznali, że Ukrainiec nie może kontynuować pojedynku z powodu zbyt dużego rozcięcia prawego łuku brwiowego. Sędziowie uznali, że uraz spowodował cios Lewisa, jednak istnieje podejrzenie, że Brytyjczyk i Ukrainiec zderzyli się głowami. Gdyby orzeczono, że to było przyczyną krwotoku, Kliczko wygrałby walkę, bo prowadził na punkty.
Świat zdziwiony walką Sosnowski - Kliczko ?