Po igrzyskach olimpijskich w Paryżu doszło do rozłamu między Międzynarodowym Stowarzyszeniem Boksu (IBA) a Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim (MKOl). Pierwsza z organizacji sprzeciwiała się udziałowy Imane Khelfi i Yu-ting Lin w zmaganiach kobiet, a druga dopuściła je do rywalizacji. W związku z tym pojawiło się ryzyko, że boks w ogóle zniknie z programu igrzysk w 2028 roku.
W ostatnich miesiącach zadawało się, że faktycznie boksu w Los Angeles może nie być. Niedawno jednak MKOl ogłosił, że od teraz oficjalnie uznaje federację World Boxing i to ona będzie zarządzać "boksem na poziomie globalnym w ramach ruchu olimpijskiego". Wówczas stało się jasne, że sytuacja nabrała innego tempa i może ulec zmianie.
Tak faktycznie się stało, o czym poinformował Thomas Bach podczas konferencji prasowej w poniedziałek 17 marca. - Rekomendacja w sprawie boksu na igrzyskach w Los Angeles będzie podjęta na sesji, ale jestem niemal pewny, że zostanie zatwierdzona. Wszyscy pięściarze na świecie będą mogli rywalizować w USA - powiedział prezydent MKOl-u.
Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to boks jednak nie zniknie z planu najważniejszych zmagań sportowych na świecie. Julia Szeremeta będzie miała więc okazję, by powalczyć o kolejny medal olimpijski. Polka w Paryżu wywalczyła srebro, bo w finale okazała się gorsza od wspomnianej wcześniej Yu-ting Lin.
Thomas Bach ostatnio przeprowadził w mediach ofensywę w kierunku IBA, na której czele stoi Umar Kremlow. Prezydent MKOl-u stwierdził, że informacje o Yu-ting Ling i Imane Khelif, że te rzekomo nie są kobietami, to "kampania fake-newsów". - To nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Obie zawodniczki urodziły się jako kobiety, były wychowywane jako kobiety i rywalizowały jako kobiety - mówił Bach.