"Dziękuję Israelu za tak wiele wspaniałych wspomnień, które dałeś nam poprzez swoje działania na ringu, ale co najważniejsze poza nim. Jesteś teraz wieczny, spoczywaj w pokoju, wszystko będzie dobrze" - napisał prezydent organizacji WBC Mauricio Sulaiman i poinformował świat o śmierci Israela Vazqueza. Legenda boksu miała 46 lat.
Vazquez trzykrotnie zdobywał mistrzostwo świata, a tytuł dzierżył w wadze junior piórkowej w organizacjach IBF i WBC. Do historii boksu przeszły m.in. jego cztery walki z Rafaelem Marquezem, z której trzecie starcie okrzyknięto jednym z najlepszych w historii, a już na pewno w XXI wieku. Magazyn "Ring" wybrał tę walkę bezdyskusyjnie najlepszą w 2008 roku.
Meksykanin łącznie stoczył aż 49 zawodowych pojedynków i zaliczył 44 zwycięstwa, z czego 32 przez nokaut. Przegrał zaledwie pięć razy i przeszedł do historii sportu jako jeden z najlepszych pięściarzy. Słynął z agresywnego i brutalnego stylu, który gwarantował ogromne widowiska.
W ostatnich latach Vazquez zmagał się z nowotworem. - On ledwo może mówić, a gdy już to robi, brakuje mu tchu. Jest bardzo słaby - mówiła żona pięściarza Laura w "Los Angeles Times". "Marca" informuje, że Meksykanin zmagał się z mięśniakiem czwartego stopnia i to właśnie ta choroba miała być przyczyną jego odejścia.
"Spoczywaj w pokoju Israelu Magnifico Vazquezie. Prawdziwy meksykański wojownik, który walczył z czystym sercem w każdej walce. Kondolencje dla rodziny Israela" - napisał emerytowany pięściarz Kieran Farrell. "Był nie tylko mistrzem, ale także prawdziwym wojownikiem na ringu i poza nim" - dodał Bill Dib z Australii, który też był mistrzem IBF.