Andrzej Gołota to żywa legenda polskiego boksu zarówno amatorskiego jak i zawodowego. W trakcie kariery amatorskiej został m.in. wicemistrzem świata juniorów w Bukareszcie w 1985 roku, brązowym medalistą igrzysk olimpijskich w Seulu w 1988 roku i brązowym medalistą mistrzostw Europy w Atenach w 1989 roku.
Karierę zawodową rozpoczął w lutym 1992 roku, a zakończył w marcu 2013 roku z bilansem (41-9-1, 33 KO). W tym czasie czterokrotnie walczył o mistrzostwo świata wagi ciężkiej i toczył pamiętne boje z Riddickiem Bowem, Coreyem Sandersem czy Kevinem McBridem.
Gołota ma w Polsce wielu fanów, którzy specjalnie dla niego zarywali noce i niedziwne, że niezmiennie jest darzony w kraju olbrzymią estymą. Mowa w końcu o wybitnym pięściarzu, któremu do spełnienia zabrakło lepszych werdyktów w walkach z Johnem Ruizem i Chrisem Byrdem.
Chociaż Gołota mieszka na co dzień w Stanach Zjednoczonych, to chętnie wraca do Polski i tak było w miniony weekend, gdy był gościem honorowym na gali Suzuki Boxing Night 31 w Krakowie. Doszło na niej do meczu towarzyskiego Polska - Hiszpania w boksie olimpijskim. Zakończył się on wygraną polskich pięściarek, które zwyciężyły we wszystkich ośmiu walkach.
W pewnym momencie w ringu pojawił się Andrzej Gołota, ale tylko w roli gościa, ubrany w koszulę i marynarkę, a nie spodenki i rękawice. Kibice oczywiście przywitali popularnego "Endrju" brawami, a od organizatorów otrzymał miniaturowe rękawice. Skromny upominek przypadł do gustu byłemu pięściarzowi.
- O boksowaniu już nie myślę, ale lubię patrzeć na walki. Podobała mi się gala w Krakowie i prezent - powiedział Gołota cytowany przez "Fakt". Do tego otrzymał klubowy szalik klubu żużlowego Speedway Kraków.