Julia Szeremeta to jedna z największych rewelacji reprezentacji Polski podczas igrzysk w Paryżu. 21-letnia pięściarka w kapitalnym stylu sięgnęła po srebrny medal w kategorii do 57 kg. Jej bokserska przyszłość jest jednak niepewna. Na ten moment nie ma gwarancji, że boks znajdzie się w programie igrzysk za cztery lata w Los Angeles. Wszystko z powodu konfliktu na linii Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOI) - Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu (IBA).
Niepewna przyszłość Szeremety
Co w sytuacji, gdyby spełnił się czarny scenariusz i Polka nie mogłaby za cztery lata walczyć o medale? - Wówczas nie będzie miała na co czekać i jeśli chce żyć ze sportu, to musi przejść do boksu zawodowego. Inna sprawa, że rynek jest bardzo trudny - mówi Sport.pl Maciej Miszkiń, były pięściarz, potem trener i komentator.
Jego zdaniem w Polsce "brakuje koniunktury na kobiecy boks". Z drugiej strony w przypadku Szeremety mogłoby być trochę łatwiej. - Być może promotorowi udałoby się zebrać pieniądze, bo mówimy o medalistce olimpijskiej. To wciąż jednak spore sumy na sprowadzanie największych gwiazd z USA czy Wielkiej Brytanii, by walczyć z nimi o pas na polskiej ziemi - mówi Miszkiń.
Nasz rozmówca obserwuje od lat rozwój brytyjskich pięściarek. I zastrzega: - Nie wiadomo, jak długo to potrwa. Boks męski zawsze znajdzie nowy rozdział, kolejne nazwiska. Byli Mike Tyson, bracia Kliczko, Floyd Mayweather, potem Tyson Fury. U kobiet istnieje większe ryzyko, że boks zaraz nie będzie tak popularny. Wielu fanów oczekuje od tego sportu brutalnej męskiej siły, ryzyka nokautu, a u pań podobnych elementów jest znacznie mniej.
Większość pięściarzy zaczyna swoją przygodę od boksu amatorskiego (olimpijskiego). Z czasem część przechodzi na zawodowstwo. Problem w tym, że jak słyszymy, to droga w jedną stronę. Powrót z boksu zawodowego do amatorskiego jest praktycznie niemożliwy.
Maciej Miszkiń uważa, że Julię Szeremetę ten problem i tak nie spotka, bo dyscyplina nie zniknie z programu igrzysk - przynajmniej tych za cztery lata, z uwagi na popularność, jaką cieszy się w Stanach Zjednoczonych. - Wtedy żaden z promotorów nie będzie w stanie przebić pieniędzy, jakie Szeremeta dostanie od sponsorów czy związku - wskazuje.
Dziennikarz Janusz Pindera także uspokaja. Jego zdaniem boks na "99 procent zostanie na igrzyskach". - Nie wierzę w czarny scenariusz. To tylko kwestia decyzji podjętej na kongresie MKOI. Zakładam wariant optymistyczny, a wtedy sytuacja Julii Szeremety będzie jasna - mówi Pindera w rozmowie ze Sport.pl.
Dziennikarz przyznaje, że Szeremetę czekają kolejne wyzwania. - Julia jest młoda, wciąż może wiele się nauczyć. Z drugiej strony nie będzie jej łatwo obronić obecną pozycję. Przyjdą mistrzostwa świata czy Europy, jej nazwisko nie będzie anonimowe. Znajdzie się w nowej sytuacji, gdy będzie musiała uważać na rywalki, które zechcą ją pokonać - podkreśla.
Janusz Pindera zauważa też, że przed Julią Szeremetą pojawią się oczekiwania, by "potwierdzić, że sukces z Paryża to nie był przypadek". - Moim zdaniem to nie był przypadek. Losowanie na pewno nie ułożyło się dla niej źle, ale ćwierćfinałowa rywalka Polki, Portorykanka Ashleyann Lozada, wyeliminowała wcześniej z turnieju Karinę Ibragimovą, wicemistrzynię świata. Późniejszy półfinał z Nesty Petecio, wicemistrzynią olimpijską też mógł być trudny. Julia pokazała moc, radosny boks - analizuje Pindera.
I dodaje, że na korzyść Seremety zadziałała także dobra taktyka ze strony trenera Tomasza Dylaka. - Wielokrotnie z nim rozmawiałem, podoba mi się jego podejście do boksu, bardzo dokładnie analizuje rywalki. Pamiętam, jak podczas kwalifikacji olimpijskich, by lepiej poznać jedną z przeciwniczek, zakupiono błyskawicznie filmy z jej walkami. Ten zespół pozostanie, a i dojdą młodsze zawodniczki do Szeremety. To bardzo cenne, że zobaczyły teraz, iż osiągnięcie sukcesu na igrzyskach jest jak najbardziej możliwe.
Maciej Miszkiń wierzy, że Julia Szeremeta pokaże się na kolejnych igrzyskach z jeszcze lepszej strony. - Jeśli utrzyma głód sukcesu, dyscyplinę treningową, co jest zawsze trudne przy tej popularności i pokusach, będzie jeszcze lepsza. Wzmocni się fizycznie, nabierze doświadczenia, zachowa refleks, szybkość i w sile wieku będzie startować w Los Angeles. A jednocześnie przystąpi do zawodów jako medalistka olimpijska. Będzie rozpoznawalna dla sędziów i te zacięte walki wcale nie muszą iść pod względem wyniku w stronę rywalek. Szansa na sukces za cztery lata jest większa - mówi komentator.
Następne igrzyska w USA rozpoczną się 14 lipca 2028. Chwilę po ich zakończeniu Julia Szeremeta skończy 25 lat. Niewykluczone, że po Los Angeles wystartuje jeszcze w Brisbane 2032. - Pamiętajmy, że trzy Chinki, które zdominowały paryskie igrzyska w boksie, mają średnio około 30 lat. Inna złota medalistka Irlandka Kellie Harrington w grudniu skończy 35 lat. To pokazuje, że w dojrzałym wieku także można wygrywać zawody olimpijskie i to w wyraźny sposób - kończy Pindera.