Stało się! Polska po 32 latach ma medal olimpijski w boksie. Julia Szeremeta została wicemistrzynią olimpijską, a w finale musiała uznać wyższość Lin Yu-Ting, wokół której pełno jest kontrowersji. Wszystko za sprawą podejrzeń o zbyt wysoki poziom testosteronu i posiadanie męskich chromosomów. Tajwanka została wykluczona z mistrzostw świata, jednak federacja IBA (zarządzana przez Rosjanina Umara Kremlowa) nie przedstawiła na to wystarczających dowodów. MKOl z tego względu zezwolił na start Yu-Ting na igrzyskach w Paryżu.
Yu-Ting po zdobyciu złotego medalu olimpijskiego nie może odciąć się od wciąż rosnącej popularności. Szczególnie na Tajwanie, dla którego złoto w Paryżu jest sukcesem na niewiarygodną skalę. Po powrocie do kraju Lin Yu-Ting ma mało czasu na odpoczynek i bierze udział w kolejnych wydarzeniach.
W niedzielę 18 sierpnia Tu-Ting wzięła udział w specjalnej paradzie z innymi olimpijczykami w Tajpej. Później wróciła do rodzinnej miejscowości, gdzie wraz z Li Yangiem wzięła udział w komercyjnym evencie. "Chwała Tajwanu, światło Nowego Tajpej" - słyszała z ust kibiców mistrzyni olimpijska, która była wyraźnie poruszona.
Podczas spotkania z kibicami i specjalnej parady Tu-Ting wyjawiła, że osiągnęła kolejny "sukces". Chodzi o liczbę obserwujących osób w mediach społecznościowych. Pięściarka przyznała, że wzrosło jej obserwatorów na profilu po igrzyskach o około 30-40 razy. Obecnie liczba osób obserwujących ją na Instgramie wynosi ponad 226 tysięcy.
"Jestem zasypywana wiadomościami" - mówiła olimpijka, która jest jednak przekonana, że popularność niebawem minie i w spokoju będzie mogła skupić się na przygotowaniach do kolejnych startów.
Yu-Ting wyjawiła też zmaga się z niecodziennym "problemem". Od kiedy wróciła z igrzysk, ma problem z samodzielnym wyjściem z domu. Kiedy tylko pojawi się na ulicach, otaczają ją tłumy kibiców.