Tomasz Adamek ma za sobą pojedynek w walce wieczoru na gali FAME MMA 21. Były mistrz świata IBF i IBO w wadze junior ciężkiej i WBC w wadze półciężkiej wygrał jednogłośną decyzją sędziów z Patrykiem "Bandurą" Bandurskim. Według nieoficjalnych informacji Adamek otrzymał za tę walkę około 1,5 mln złotych. "Wiadomo, że to nie koniec, bo Adamek podpisał kontrakt z Fame MMA na dwie walki. Drugą - jeszcze nie wiadomo z kim - stoczy najprawdopodobniej jeszcze w tym roku" - pisał Bartłomiej Kubiak, dziennikarz Sport.pl.
Czy druga walka w federacji FAME MMA będzie ostatnią w karierze Adamka? Sam pięściarz mówił po walce: poczekajcie jeszcze chwilę i idę na emeryturę. - W jego przypadku nigdy nie powiem, że coś jest ostatniego, bo tych ostatnich walk było z piętnaście i dalej wraca i walczy. Natomiast chyba przychodzi taka świadomość, że nie można tego w nieskończoność przeciągać. Uważam, że lepiej czasami skończyć walkę za wcześnie, niż dwie za późno - opowiadał Mateusz Borek w rozmowie na kanale "MMA - bądź na bieżąco".
Tuż po walce na FAME MMA Adamek chciał wrócić do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszka na stałe z rodziną. W niedzielę został wyprowadzony z samolotu, a Adamek stwierdził, że obsługa lotu uważała, iż on jest pijany. - Nagle podeszła do mnie stewardesa. Usłyszałem, że jestem pijany i że nie mogę lecieć. A to kompletna bzdura. Jestem poobijany, mam podbite oko, więc może pomyśleli, że biłem się po pijaku - tłumaczył Adamek w rozmowie z "Faktem". Nieco inną wersję przedstawiają osoby blisko związane z liniami lotniczymi, z którymi skontaktował się portal WP SportoweFakty.
"Z ich relacji wynika, że Tomasz Adamek został poproszony o wyjście z samolotu, ponieważ zachowywał się agresywnie, obrażał stewardessy, a nawet miał dopuścić się rękoczynów, kiedy kapitan lotu nie wytrzymał i poprosił obsługę, aby ta go wyprosiła" - mogliśmy przeczytać w artykule. - Nie będę weryfikował opowieści, natomiast wydaje mi się, że jeśli jego zachowanie było dalece niestosowne, to polskie linie lotnicze LOT ani by tego pasażera nie odprawiły, ani nie przyjęły bagażu, ani tym bardziej nie wpuściły go na pokład samolotu - stwierdził Borek, reagując na słowa Adamka.
W poniedziałek Adamek już wyleciał do Stanów Zjednoczonych po tym, jak spędził noc w hotelu niedaleko lotniska. Pięściarz krótko porozmawiał z "Faktem" i przekazał, że nie będzie dochodził swoich praw po niedzielnym zdarzeniu. - Przespałem się i stwierdziłem, że jednak nie będę dochodził swoich praw. Podtrzymuję to, że nic złego nie zrobiłem, siedząc w niedzielę w samolocie. Wolę jednak spokojnie wrócić do żony do USA niż tutaj robić aferę. Było minęło i jest po sprawie - podsumował Adamek.