W minioną sobotę kibice boksu otrzymali przedświąteczny prezent w postaci świetnej gali w Rijadzie, na której nie brakowało spektakularnych nokautów, jak ten, który Ellisowi Zorro (17-1, 7 KO) zafundował Jai Opetaia (24-0, 19 KO), czy świetnego pojedynku między Danielem Dubois (20-2, 19 KO) a Jarrellem Millerem (26-1-1, 22 KO).
Najważniejszymi punktami sobotniego wieczoru były starcia Deontaya Wildera (43-3-1, 42 KO) i Anthony'ego Joshuy (27-3, 24 KO). Obaj panowie mieli spotkać w marcu przyszłego roku. Warunkiem było to, że wygrają swoje walki w Rijadzie, a z tym pojawił się problem, bo Wilder niespodziewanie przegrał na punkty z Josephem Parkerem (34-3, 23 KO). Były mistrz świata federacji WBC nie miał żadnych bokserskich argumentów w walce z Nowozelandczykiem. Czekał na jeden cios, który odmieni wszystko. Ten jednak nie nadszedł i prawdopodobnie Wildera czeka powolny koniec kariery.
Za to Joshua w starciu z Otto Wallinem (26-2, 14 KO) zaprezentował się najlepiej od lat. 34-latek od początku walki dyktował warunki i wywierał presję na szwedzkim oponencie, ustawiając go lewym prostym. Efekt rozbijania rywala przyszedł już w piątej rundzie. Wtedy Wallin nadział się na potężny prawy kontrujący oraz lewy sierpowy Joshuy. Anglik nie wykończył wtedy przeciwnika. Wallin wrócił do narożnika po zakończeniu rundy i wtedy jego trener podjął decyzję o przerwaniu pojedynku.
Skrót walki można zobaczyć poniżej:
- Moim celem była wygrana za wszelką cenę. Całe moje ciało i umysł musiały być skupione. Wiedziałem, że Otto Wallin będzie robił wszystko, żeby wygrać - mówił Joshua w rozmowie z DAZN po zakończonej walce.
Wypowiedział się także nt. ewentualnego starcia z Wilder, który przegrał swoją walkę. - Nie oglądałem jego pojedynku. Powiedział o mnie tyle rzeczy, że mógłbym go rozerwać. Celuję jednak wyżej - podkreślił "AJ". Dodawał, że jego celem są kolejne wygrane, które przybliżą go do powrotu na tron w wadze ciężkiej.