Pod koniec października w stolicy Arabii Saudyjskiej spotkali się czołowy zawodnik MMA na świecie z bokserskim mistrzem świata królewskiej dywizji. Starcie Franicisa Ngannou z Tysonem Furym i tak nie miało mieć żadnego sensu. Oczywiście, poza wymiarem finansowym. A jednak Kameruńczyk zszokował cały świat. Już od pierwszego gongu Ngannou czuł się bardzo pewnie, a w trzeciej rundzie piorunującym lewym sierpem powalił Fury'ego. Hala w Rijadzie niemal eksplodowała. Cristiano Ronaldo czy Ołeksander Usyk, którzy siedzieli pod ringiem, nie mogli uwierzyć w to, co widzą.
Wielu kibiców nie mogło uwierzyć w werdykt sędziowski. Po 10 rundach wydawało się, że zawodnik MMA wygra na punkty, jedna sędziowie wskazali niejednogłośnie na Tysona w stosunku 95-94, 96-93, 94-95. Szczególnie kontrowersyjna, wręcz absurdalna, była punktacja 96-93. Ale to już przeszłość.
Ngannou skupia się na przyszłości, a jeśli wierzyć doniesieniom "Boxing Kingdom", wróci na ring 23 grudnia. To miała być data długooczekiwanej walki Tysona z Usykiem, jednak wiele wskazuje, że oni zawalczą, jeśli w ogóle zawalczą, dopiero w nowym roku. W grudniu rywalem Ngannou w Arabii Saudyjskiej ma zostać Dereck Chisora, znany ringowy weteran.
"Czy to prawda?? Myślę, że wbrew pozorom, jeżeli ktoś myśli, że to będzie łatwa walka dla Ngannou, to moim zdaniem, jak szybko zaczęła się kariera w boksie, tak szybko się skończy" - komentuje Artur Szpilka.
40-letni Dereck Chisora, czyli pogromca Artura Szpilki z 2019 r., niedawno pokonał Geralda Washingtona, ale wcześniej dotkliwie przegrywał z Tysonem Furym, Usykiem, Dillianem Whytem czy Witalijem Kliczko. Brytyjczyk jest znany z krwawych bitek i ciętego języka. W ringu nie kalkuluje. Po prostu idzie do przodu i decyduje się na otwarte wojny ringowe, dlatego jego potencjalne starcie z Ngannou na pewno dostarczy fajerwerków.
Na koncie ma 47 walk, z których wygrał 34, ale aż 13 razy przegrywał. Ngannou ma na koncie jedną walkę bokserską. Ale w MMA może pochwalić się rekordem 17-3.