Brutalny nokaut w trzeciej rundzie. Tymczasowy mistrz świata idzie po Fury'ego [WIDEO]

Zhilei Zhang w nocy z soboty na niedzielę obronił tytuł tymczasowego mistrza WBO w wadze ciężkiej. Na gali w Londynie wręcz zdemolował w ringu Joe Joyce'a, potwierdzając, że pierwsze zwycięstwo nad nim to nie przypadek. Nokautujący cios posłał już w trzeciej rundzie. Jeszcze goręcej zrobiło się po walce. Zhang wyzwał na pojedynek Tysona Fury'ego, choć wydawało się, że w kolejnej walce zmierzy się z Ołeksandrem Usykiem.

Zhilei Zhang (26-1-1, 21 KO) w kapitalnym stylu oczarował publiczność zgromadzoną na stadionie Wembley. W trakcie sobotniej gali zmierzył się w walce wieczoru z Brytyjczykiem Joe Joyce'em (15-2, 14 KO). Był to rewanż za starcie, do którego doszło w kwietniu tego roku na Copper Box Arena w Londynie. Wówczas niemal dwumetrowy kolos z Chin pokonał rywala w szóstej rundzie przez techniczny nokaut. Teraz potrzebował jeszcze mniej czasu.

Zobacz wideo Tomasz Sarara gwiazdą nowej federacji. Nietypowe zasady. "Kibice będą zajarani"

Kosmiczny nokaut wielkoluda z Chin. Potężna bomba w szczękę

Pięć miesięcy wcześniej Joyce stracił na rzecz Chińczyka pas tymczasowego mistrza federacji WBO w wadze ciężkiej. W szóstej rundzie na ring wkroczył lekarz. Dalszą walkę uniemożliwiła Joyce'owi kontuzja oka. Choć w tamtym pojedynku był wyraźnie słabszy, odgrażał się, że weźmie rewanż. Mocno się jednak przeliczył.

Wyrównaną rywalizację zobaczyliśmy jedynie w pierwszej rundzie, którą obaj pięściarze potraktowali raczej badawczo. Prawdziwa walka rozpoczęła się dopiero w drugiej i już wtedy Zhang stłamsił swojego przeciwnika. Absolutną dominację podtrzymał także w trzeciej rundzie i błyskawicznie zakończył pojedynek. Najpierw wyprowadził potężny cios lewą ręką na wątrobę, po czym jeszcze mocniej przyłożył prawą i to w samą szczękę. Joyce z hukiem padł na deski.

Zhang rzucił wyzwanie "Fury'emu". "Chcecie tego?"

Brytyjczyk był liczony, ale wstał z ogromnym trudem i nie nie był w stanie kontynuować walki. Nokaut stał się więc faktem, a Zhang dorwał się do mikrofonu. - Jestem szczęśliwy. Tak jak mówiłem przed walką, skończy się ona szybciej niż pierwsza - mówił na antenie TNT Sports. - Joe to piekielny wojownik. Lubię go, szanuję, ale dziś pozwoliłem wszystkim ponownie doświadczyć chińskiej potęgi. Jesteśmy zawodowymi wojownikami - ciągnął.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

W końcu Zhang zwrócił się do kibiców z zaskakującą propozycją. - Chcę zadać publiczności pytanie: "czy chcecie, żebym zamknął usta Tysona Furyego?" - podgrzał atmosferę. W ten sposób dał jasny sygnał, z kim chciałby zmierzyć się następnym razem. W tym momencie pojawia się pewien problem, bo wszystko wskazywało na to, że kolejnym rywalem Chińczyka będzie Ołeksandr Usyk. Ukrainiec jest aktualnie regularnym mistrzem federacji WBO, a Zhang właśnie utrzymał status obowiązkowego pretendenta.

Więcej o: