"Choć Podgórzyn zamieszkuje niespełna dwa tysiące osób, to w sierpniu zaczęli się tu kręcić nawet zagraniczni dziennikarze. Nie chodzi im jednak ani o pobliski Zamek Chojnik, ani o cudowny kompleks stawów położonych u stóp malowniczych Karkonoszy. Okolice Jeleniej Góry przyciągnęły fanów boksu, bo właśnie tutaj, w hali sportowej przy szkole podstawowej im. Orła Białego, trenuje Ołeksander Usyk, ukraiński mistrz świata, być może najlepszy pięściarz w historii" - tak relacjonowaliśmy obóz Ukraińca.
I właśnie na tym obozie z Usykiem sparuje Mariusz Wach i Fiodor Czerkaszyn. - To zaszczyt, że mogę trenować u boku takiego mistrza. Tyle lat siedzi w boksie, a wciąż widać u niego ogromną motywację i etos pracy. Podpatrywanie jego umiejętności to jedno, ale równie ważna jest lekcja, jakim on jest człowiekiem. Pełnym pokory i szacunku. Jest wielkim mistrzem, a przy tym zachowuje się po prostu ludzko. To chyba najlepsza lekcja, jaką mi daje - zachwyca się Czerkaszyn, który też zawalczy we Wrocławiu. O komentarz poprosiliśmy też Wacha.
- O sparingach nie mogę się wypowiadać, bo to, co się dzieje na sali, zostaje na sali. Trudno też powiedzieć, że mogę czerpać z boksu Usyka, bo mamy kompletnie inną budowę ciała i inny styl. Ja nigdy nie będę tak tańczył, jak on chodzi na nogach. Genialna jest ta jego praca nóg. Mogę za to powiedzieć, że jest tytanem pracy. Wstaje 5:30 i o szóstej robi pierwszy trening. Kolejny koło 14, a wieczorem znowu jest na sali. Gość robi trzy treningi dziennie! Trzy! Co u niego cenię najbardziej poza pracą nóg i kapitalnym trzymaniem dystansu? Przede wszystkim spryt. Trudno o większego cwaniaka w ringu - dodaje Wach. Więcej o morderczych treningach Usyka dowiecie się z naszego materiału wideo: