Choć Podgórzyn zamieszkuje niespełna dwa tysiące osób, to w sierpniu zaczęli się tu kręcić nawet zagraniczni dziennikarze. Nie chodzi im jednak ani o pobliski Zamek Chojnik, ani o cudowny kompleks stawów położonych u stóp malowniczych Karkonoszy. Okolice Jeleniej Góry przyciągnęły fanów boksu, bo właśnie tutaj, w hali sportowej przy szkole podstawowej im. Orła Białego, trenuje Ołeksander Usyk, ukraiński mistrz świata, być może najlepszy pięściarz w historii.
- Żeby można było dyskutować, czy jest najlepszy w historii, to musi pokonać Tysona Fury'ego. Dopiero wtedy biorąc pod uwagę złoto olimpijskie oraz fakt, że wyczyścił wagę cruiser, a następnie powtórzył to w królewskiej dywizji, jego fani mieliby naprawdę dużo argumentów. Myślę, że do walki z Tysonem kiedyś dojdzie, ale na razie musimy uzbroić w cierpliwość. Walka Floyd Mayweather Jr. kontra Manny Pacquiao też odbyła się kilka lat za późno - mówi nam Maciej Miszkiń, były pięściarz, a dziś uznany ekspert, który także przygląda się treningowi mistrza.
I rzeczywiście fani boksu liczyli, że dojdzie do walki unifikacyjnej wszystkie pasy wagi ciężkiej, ale Fury uciekł przed Usykiem i zamiast obrony pasa WBC, zrobił skok na kasę, podpisując kontrakt na walkę z byłym mistrzem UFC Francisem Ngannou. Wymiar sportowy tego pojedynku jest żaden, bo jeszcze się nie zdarzyło, by zawodnik MMA poradził sobie w boksie z uznanym pięściarzem. Ba, nawet średniej klasy bokser, jak youtuber Jake Paul, świetnie sobie radzi w tej formule walk z legendami MMA - Andersonem Silvą czy Natem Diazem.
Nie wiadomo, czy Fury przestraszył się Usyka, czy w negocjacjach przeszacował swoją wartość, czy po prostu wiedział, że w kilka miesięcy nie odbuduje formy, skoro na co dzień potrafi się prowadzić - delikatnie rzecz ujmując - niezbyt sportowo.
Wiadomo za to, że Usyk (20-0), mistrz WBO, WBA i IBF, niczego i nikogo się boi. Wystarczy spojrzeć w jego CV. Ostatni raz walczył w Ukrainie w 2015 r. Później pobił Krzysztofa Głowackiego w Gdańsku i został mistrzem świata kategorii junior ciężkiej. Aby zostać niekwestionowanym mistrzem tej dywizji, bił rywali na ich terenie. W USA pokonał Michaela Huntera, w Niemczech zlał Marco Hucka, Mairisa Briedisa na Łotwie, a Murata Gassijewa w Rosji.
Następnie podjął wyzwanie, by zostać także mistrzem kategorii ciężkiej, co w przeszłości udało się jedynie Davidowi Haye'owi i Evanderowi Holyfieldowi. A mimo to Usyk dwukrotnie pobił Anthony'ego Joshuę, zostając królem najbardziej prestiżowej dywizji. Najpierw wygrał w Anglii, potem w Arabii Saudyjskiej.
I choć sierpniowe starcie z Danielem Duboisem, potężnie bijącym Brytyjczykiem, nie wzbudza tylu emocji co starcia z Joshuą czy potencjalny pojedynek z Furym, to polscy fani nie powinni narzekać. Ani Joshua, ani Fury nie zawalczyliby w Polsce. A skoro Usyk wreszcie w negocjacjach jest stroną A, to pojawiła się szansa, by walka odbywała się w Polsce. Tym bardziej że w naszym społeczeństwie z miesiąca na miesiąc przybywa Ukraińców. I tak 26 sierpnia Wrocław przywita mistrza świata wagi ciężkiej, tak jak w 2011 roku, gdy Witalij Kliczko sprał Tomasza Adamka.
Ale wróćmy do Podgórzyna. Wchodzimy do piękniej hali sportowej, gdzie pośrodku stoją dwa ringi, a wokół nich rozgrzewa się Usyk, z grupką trzech zawodników, wśród nich jest Fiodor Czerkaszyn (22-0), wielka nadzieja ukraińskiego boksu, który do ringu wnosi także flagę Polski.
Po długiej rozgrzewce w końcu Usyk wchodzi do ringu. Najpierw walka z cieniem, później to samo, ale już z ciężarkami w dłoniach. Co jakiś czas Usyk się szeroko uśmiecha, a jego charakterystyczną przerwę między jedynkami widać tym częściej, im głośniej leci muzyka. Trochę zagranicznego popu i trochę ukraińskiego hip-hopu, przy tych dźwiękach Usyk się szczerzy i zaczyna tańczyć.
Następnie do ringu wchodzi także Czerkaszyn, z którym Usyk wykonał kilka zadaniówek. Po ćwiczeniach w ringu wcale nie kończy. Zostały jeszcze tzw. szybkościówki na worku, a więc bicie na pełnych obrotach przez minutę, by później odpocząć trzy razy krócej. I tak kilkanaście razy, a może i więcej. Nawet gdy już wybrzmiał gwizdek kończący trening, to Usyk wcale nie schodzi do szatni.
Zdejmuje rękawice i w samych bandażach zaczyna żonglować. Czasami czterema piłkami, czasami trzema. Robi to z taką łatwością, jakby na co dzień pracował w cyrku.
- To bardzo ważne ćwiczenia, tzw. trening poznawczy - tłumaczy nam doktor Jakub Chycki, który od lat zajmuje się mózgiem sportowców. Kiedyś współpracował z Adamkiem, a teraz ćwiczy z utalentowanym Danielem Łapinem, który trenował obok Usyka. Twierdzi, że takie ćwiczenia wspomagają skupienie, szczególnie w chwilach wyraźnego zmęczenia.
- To zaszczyt, że mogę trenować u boku takiego mistrza. Tyle lat siedzi w boksie, a wciąż widać u niego ogromną motywację i etos pracy. Podpatrywanie jego umiejętności to jedno, ale równie ważna jest lekcja, jakim on jest człowiekiem. Pełnym pokory i szacunku. Jest wielkim mistrzem, a przy tym zachowuje się po prostu ludzko. To chyba najlepsza lekcja, jaką mi daje - zachwyca się Czerkaszyn, który też zawalczy we Wrocławiu.
Od sparingów kolegą Usyka jest weteran Mariusz Wach, który mierzył się z wieloma uznanymi pięściarzami, a jego szczęka jest z tytanu.
- O sparingach nie mogę się wypowiadać, bo to, co się dzieje na sali, zostaje na sali. Trudno też powiedzieć, że mogę czerpać z boksu Usyka, bo mamy kompletnie inną budowę ciała i inny styl. Ja nigdy nie będę tak tańczył, jak on chodzi na nogach. Genialna jest ta jego praca nóg. Mogę za to powiedzieć, że jest tytanem pracy. Wstaje 5:30 i o szóstej robi pierwszy trening. Kolejny koło 14, a wieczorem znowu jest na sali. Gość robi trzy treningi dziennie! Trzy! Co u niego cenię najbardziej poza pracą nóg i kapitalnym trzymaniem dystansu? To przede wszystkim jego spryt. Trudno o większego cwaniaka w ringu - zachwyca się Wach, który na koncie ma też sparingi z Joshuą i Furym, czy walkę z Władimirem Kliczką.
Po zakończonym treningu zebrała się grupka dziennikarzy. Każda z redakcji miała mieć po 5-6 minut na rozmowę, ale wywiady się znacząco przedłużały.
Podchodzimy do Usyka jako ostatni. I choć dało się wyczuć, że Ukrainiec jest już mocno zdenerwowany na organizatorów, że wszystko się mocno przedłużyło, to zachowuje klasę i cierpliwie odpowiada na każde pytanie. A co ważniejsze: odpowiada tak, że warto go słuchać.
Porozmawialiśmy o walce z Duboisem, układach i układzikach na szczytach bokserskiego świata, oraz o sprawach znacznie ważniejszych, jak rosyjska inwazja na Ukrainę, czy relacje polsko-ukraińskie. Wywiad już niedługo dostępny na Sport.pl.