Jak się nie ma tego co się lubi, to się lubi, co się ma. Fani boksu miesiącami łudzili się, że mistrz WBC Tyson Fury (33-0-1, 24 KO) spotka się w ringu z Ołeksandrem Usykiem (20-0, 13 KO), który posiada pasy federacji WBA, WBO, IBF i IBO. Ale do tej walki nie dojdzie. Ukrainiec musi teraz obowiązkowo obronić pasów, a pierwszeństwo ma Daniel Dubois (19-1, 18 KO). To o tyle dobra wiadomość dla Polaków, że dzięki temu najbliższa walka Usyka może odbyć się u nas. A konkretnie: na stadionie piłkarskim we Wrocławiu, który może pomieścić nawet 45 tysięcy fanów.
- Chcę podziękować Polakom za wsparcie, jakiego udzielają Ukrainie. Podczas mojej kariery podróżowałem do wielu miast, aby stoczyć walki, ale to miejsce będzie najbliżej domu. Myślę, że wielu moich rodaków i osób, które przyjadą kibicować boksowi, ucieszy się z tego, co wydarzy się 26 sierpnia. Do zobaczenia - powiedział Usyk podczas konferencji prasowej w Warszawie.
I dodał: Bardzo się cieszę z powrotu do Polski, bo to tam zaczął się mój tytuł mistrzowski, pierwszy tytuł WBO, który wywalczyłem w Gdańsku 7 lat temu. Zostałem tu dobrze przyjęty. Z Krzysztofem Głowackim stoczyliśmy wyrównaną walkę [Usyk wygrał - red]. W ciągu siedmiu lat zebrałem kilka pasów, a teraz tutaj wracam.
Bilety już wkrótce będą dostępne w sprzedaży. Najtańsze z nich mają kosztować zaledwie 49 złotych.
Usyk posiada pasy mistrzowskie kategorii ciężkiej od września 2021 roku, kiedy jednogłośną decyzją sędziów pokonał Brytyjczyka Anthony'ego Joshuę. Rok później odbył się rewanż, w którym Ukrainiec ponownie zwyciężył, tym razem niejednogłośną decyzją. Łącznie ma na koncie 20 walk i 20 wygranych. Wcześniej był też mistrzem olimpijskim.