Mistrzostwa świata w boksie mężczyzn odbędą się w dniach 1-14 maja w stolicy Uzbekistanu Taszkiencie. Impreza organizowana pod auspicjami IBA wywołuje szereg kontrowersji po tym, jak federacja zniosła wszelkie ograniczenia co do startu sportowców z Rosji i Białorusi. W odpowiedzi część krajowych federacji zapowiedziała bojkot.
Proces rejestracji na mistrzostwa zakończy się 31 marca. Część krajów w ogóle nie jest nim zainteresowana. Krajowe związki z USA, Kanady czy Irlandii już ogłosiły, ze nie wezmą udziału w turnieju. Dołączyło do nich kilka innych państw. Do Taszkientu nie wybiorą się także polscy bokserzy, podobnie jak miało to miejsce w przypadku kobiecych mistrzostw w New Delhi, które zakończą się w niedzielę. Mimo to IBA deklaruje, że zaprasza przedstawicieli wszystkich narodów nie tylko na same zawody, ale i na specjalny obóz, który ma odbyć się w dniach 15-28 kwietnia.
Powodem bojkotu jest brak zaufania do IBA, której prezes Umar Kremlow jest bliskim współpracownikiem prezydenta Rosji Władimira Putina. Już wcześniej pojawiały się podejrzenia co do szemranych źródeł finansowania IBA oraz o korumpowaniu sędziów. Gwoździem do trumny było przywrócenie do rywalizacji Rosjan i Białorusinów, mimo wciąż toczącej się wojnie w Ukrainie.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Jak podaje portal insidethegames.biz, w odpowiedzi powstała konkurencyjna organizacja Common Cause Alliance, która planuje zorganizować własne mistrzostwa. Prezes nowozelandzkiej federacji Steve Hartley ujawnił, że zawody mają się odbyć jeszcze w tym roku w Holandii. Z kolei Kremlow wyśmiał te plany, twierdząc, że to jak "porównywanie komara ze słoniem".
- Nasze najważniejsze wydarzenia, mistrzostwa świata IBA, zostały stworzone, aby wyłonić najsilniejszych, ale także, aby uczcić ich wielkie osiągnięcia. Nadszedł czas, by cały świat oglądał boks i naszych sportowców w świetle reflektorów. Nie mogę się doczekać, aby być świadkiem narodzin nowych gwiazd w Taszkiencie - powiedział Kremlow.