W swojej ostatniej walce Kamil "Szczurek" Łaszczyk mierzył się z Amadeuszem "Ferrarim", który z klatki został wyniesiony na noszach, choć dwie pierwsze rundy w ogóle nie zapowiadały takiego końca. "Ferrari" - sportowiec-amator dobrze radził sobie z Łaszczykiem, a więc z czołowym polskim pięściarzem, który w boksie wygrał 32 walki i żadnej nie przegrał. Ale na gali FAME walczyli na zasadach MMA.
"Ferrari" przez dwie rundy właśnie z tego korzystał - szybko obalał Łaszczyka i punktował w parterze. Aż do końcówki trzeciej rundy, kiedy role się odwróciły. Łaszczyk w końcu wyswobodził się z uścisku i zasypał "Ferrariego" ciosami. Co ciekawe: nie w stójce, czyli w swojej płaszczyźnie, tylko w parterze. Sędzia przyznał mu zwycięstwo na osiem sekund przed końcem walki.
Łaszczyk trafił do FAME, żeby zarobić wielkie pieniądze, bo zostanie niedługo ojcem. Ale dla niego wciąż priorytetem pozostaje boks.
Promotorem Łaszczyka od niedawna jest Mateusz Borek, współzałożyciel MB Promotions. I właśnie na jego kwietniowej gali w Zgorzelcu zawalczy "Szczurek". Rywalem Polaka będzie 27-letni Patrick Ayi Aryee (22-2-2, 13 KO) z Ghany. Walkę w limicie 59 kilogramów zakontraktowano na osiem rund. Jeśli Łaszczyk wygra, to być może uda mu się wtedy zakontraktować walkę o pas, bo jego rekord będzie wtedy wynosił aż 33-0. To ostatni moment, aby wycisnąć maksimum z jego kariery, która w ostatnich latach wyraźnie wyhamowała.
Na gali zobaczymy także Łukasza Wierzbickiego (22-1, 8 KO), ale nie znamy jego rywala. Oprócz starcia Łaszczyka wiadomo tylko o dwóch innych starciach: