W środę po południu dziennikarz Andrzej Kostyra poinformował o śmierci legendy polskiego boksu - Grzegorza Skrzecza. Brązowy medalista mistrzostw świata w Monachium (1982) i mistrzostw Europy w Warnie (1983) zmarł w wieku 65 lat.
Dodatkowo pięściarz pięciokrotnie został mistrzem Polski (1979, 1980, 1981, 1982, 1984). Były pięściarz stoczył 236 zawodowych walk i wygrał 204 z nich. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Skrzecza wspominał jego przyjaciel - Krzysztof Kosedowski.
- Tydzień temu w czwartek byłem z nim w szkole na Białołęce na spotkaniu z dzieciakami. Było super, zachęcaliśmy do sportu. Wyglądał jak milion dolarów, zdrowy chłop... Jestem roztrzęsiony, płaczę - powiedział.
- Medalista mistrzostw świata i Europy, wielki facet. Co ja mogę powiedzieć... Za*****ty wojownik, charakterny, lubiany i wesoły z wielkim temperamentem. Przekomarzaliśmy się. Mówiłem, żeby się cieszył, że nie walczymy w jednej wadze, bo nigdy by nie wygrał. Kochałem go jak brata. Ogromna strata, bo to był świetny trener i wielki człowiek. Odnosił sukcesy z dzieciakami. Pozytywna postać. Tak kochał tę pracę z młodzieżą - dodał.
Kosedowski to brązowy medalista igrzysk olimpijskich w Moskwie z 1980 r. Rok później 63-latek zdobył wicemistrzostwo Europy w fińskim Tamprere. Kosedowski to też czterokrotny mistrz Polski w wadze piórkowej (1980, 1981, 1985) oraz lekkiej (1986).