Byłem dwukrotnym mistrzem świata, a czuję się jak chłopiec, który jest na początku swojej przygody bokserskiej, który nie ma wsparcia ze strony promotorskiej i szacunku w świecie boksu - mówił Krzysztof Głowacki (32-4, 20 KO), odnosząc się do przekładania terminu walki z Richardem Riakporhe (16-0, 12 KO) na gali w Manchesterze. Warto dodać, że wcześniej Głowacki otwierał się na możliwość zakończenia kariery w boksie i spróbowania swoich sił w MMA.
Krzysztof Głowacki od początku starał się przejąć inicjatywę w walce z Richardem Riakporhe i bił rywala lewym na korpus, starając się utrzymać go w narożniku. Brytyjczyk w drugiej rundzie uderzył mocnym prawym na szczękę Głowackiego, a po tym uderzeniu Polak nie pozwolił rywalowi na kontynuowanie akcji. Finalnie pojedynek zakończył się w czwartej rundzie, gdzie najpierw Głowacki wchodził w wymiany z przeciwnikiem i sporo ryzykował, a potem został zepchnięty do narożnika.
Na sekundy przed gongiem pojedynek został przerwany przez sędziego, a Riakporhe mógł cieszyć się z szesnastej wygranej w karierze. Głowacki z kolei zszedł z ringu pokonany po raz czwarty - wcześniej przegrał z Ukraińcem Ołeksandrem Usykiem (utrata pasa WBO w wadze junior ciężkiej), Łotyszem Mairisem Briedisem (ponowna utrata pasa WBO) oraz Brytyjczykiem Lawrencem Okolie (porażka w walce o pas WBO w wadze junior ciężkiej).
Tuż po walce w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia, na których po jednym z ciosów Riakporhe twarz Polaka bardzo się odkształciła. "Głowacki próbował walczyć, zaskoczyć Riakporhe, ale rywal był przez po prostu lepszy, bił mocniej i sędzia zrobił Polakowi przysługę zatrzymując walkę - to mogło się skończyć nokautem. Brawa za wielką karierę, brawo za mistrzostwo" - napisał Przemysław Garczarczyk, dziennikarz Polsatu Sport po tym pojedynku.