Piotra Wernera znali także kibice piłkarscy, bo do połowy lat 90. zajmował się sędziowaniem, również w spotkaniach międzynarodowych. Potem od podstaw budował zawodowy boks w Polsce. To właśnie Werner był jednym ze wspólników Andrzeja Wasilewskiego, największego polskiego promotora. Ale życiorys Wernera był znacznie bardziej kolorowy.
"Na początku zajmowałem się produkcją różnorakich rzeczy do nowego budownictwa. Przykładowo, robiłem karnisze, okna itd. W latach 80. do czasu upadku Muru Berlińskiego robiłem obróbkę skrawaniem dla browarów z Czechosłowacji i NRD. To wyglądało tak, że oni przywozili towar, którego wówczas nam brakowało, a my wykonywaliśmy robociznę. Przyjeżdżali 30. każdego miesiąca, rozładowywali nam towar, którego w Polsce wtedy nie było, zabierali nasz i wszyscy byli zadowoleni. Po prostu "żyć nie umierać". Ale upadł mur, skończyło się NRD, skończyła się Czechosłowacja i skończyła się robota" - wspominał rok temu w wywiadzie dla sport.tvp.pl. Werner zmarł w wieku 73 lat. Od kilku lat chorował na Parkinsona.
"Piotrek kochał życie i życie kochało jego. Mnóstwo niezwykłych wspomnień. Odpoczywaj" - napisał Mateusz Borek.
"Jeden z najfajniejszych ludzi, których poznałem przy boksie" - dodał Artur Szpilka, którego Werner był promotorem przez wiele lat.
"Nie żyje mój wieloletni przyjaciel i wspólnik w branży bokserskiej Piotr Werner. Dzięki ogromnemu sercu do sportu i wielkiemu zaangażowaniu robiliśmy przez lata naprawdę duże rzeczy, walki np. Diablo, Szpilki, Główki, Zegana, Bonina, Bartnika, Jackiewicza... Pamiętajmy o Piotrze!" - napisał Andrzej Wasilewski.