Rosyjska agresja na Ukrainie trwa już ponad 200 dni. Wojna zbiera coraz większe żniwo, a nieuzasadnione i niewytłumaczalne decyzje Władimira Putina przynoszą coraz większe straty, nie tylko materialne. Przede wszystkim giną niewinni ludzie, a wśród nich między innymi przedstawiciele świata sportu.
Kolejnym sportowcem, który walkę o wolność Ukrainy przypłacił życiem, jest Siergiej Sowa. Jak informuje portal ua.tribuna.com ciało boksera znaleziono w zbiorowej mogile w Iziumie. Drastyczne obrazy z wyizolowanego terenu obiegły cały świat. Jedna fotografia przedstawiała rękę mężczyzny z bransoletką w ukraińskich barwach. Tym mężczyzną okazał się być właśnie Sowa, którego ciało zidentyfikowała jego żona, Oksana. Kobieta rozpoznała 36-latka po charakterystycznych tatuażach.
Doniesienia te potwierdziła w oświadczeniu Ukraińska Federacja Bokserska. - Ręka z ukraińską flagą na zdjęciu w Izumie okazała się ręką byłego juniorskiego mistrza Ukrainy w boksie. Wieczna chwała temu bohaterowi - czytamy w mediach społecznościowych. Sowa należał do 93. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej "Chłodny Jar". Po 24 lutego wyjechał do obwodu charkowskiego, aby odpierać ataki wroga.
Sowa był mistrzem Ukrainy w kategorii juniorskiej w boksie. W obronie kraju walczył już od 2014 roku. Mężczyzna osierocił dwójkę małych dzieci.