Bezzębny Wach znowu przegrywa. Jak "kelner". "Żal patrzeć"

W sobotę w Pałacu Cesarskim pod Johannesburgiem Mariusz Wach (36-9) przegrał z Kevinem Lereną (28-1).

- Za mną twarde sparingi, w których padały naprawdę mocne ciosy i wyszedłem z nich bez szwanku. Mogę oczywiście opowiadać niestworzone historie, w jakiej to nie jestem formie i jakie nowinki wprowadziliśmy do treningów, ale tak nie jest. Jedziemy starym schematem, na sparingach czułem się bardzo dobrze, dlatego jestem dobrej myśli. Jestem dobrze przygotowany, zmotywowany, wyjdę do ringu, by pokazać się z jak najlepszej strony - mówił przed walką Mariusz Wach na łamach sport.tvp.pl.

Zobacz wideo Szpilka o freakach. „Kiedyś byłbym tam największą gwiazdą. Ale wyrosłem z tego"

I choć Kevin Larena, wschodząca gwiazda afrykańskiego boksu, dopiero niedawno zmienił kategorię cruiser na wagę ciężką, to właśnie on był zdecydowanym faworytem sobotniego starcia. Kursy bukmacherskie znalazły odzwierciedlenie w ringu.

Wach starał się ustawić sobie rywala lewym prostym, ale wyraźnie niższy Laren bez kłopotu skracał dystans i obijał głowę Wacha. I tak właściwie od pierwszej do ostatniej rundy. Szczególnie dobrze wyglądał jego lewy sierp. Na szczęście Wach wciąż ma twardą głowę. Ale to jedyne, co pozytywnego można powiedzieć o Polaku.

Larena wygrał na punkty. Dla Wacha to już dziewiąta porażka w karierze, w tym trzecia z rzędu.

"Aż żal patrzeć, co Mariusz wyprawia w walce z Lereną. Zachowuje się, przepraszam za porównanie, jak kelner, który na tacy serwuje rywalowi swoją głowę" - napisał na Twitterze Artur Gac z Interii.

"Posmutniałem po walce Mariusza Wacha. Prędkość uciekła Wikingowi" - dodał Piotr Jagiełło, komentator TVP Sport.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.