Czym smarują bokserów, a także innych zawodników sztuk walki, takich jak MMA, Kickboxing czy Muay Thai? Informacja ta nie jest żadną tajemnicą - twarze pięściarzy smarowane są wazeliną, która pomaga odpowiednio natłuścić skórę zawodników, dzięki czemu uderzenia ześlizgują się z newralgicznych miejsc, takich jak nos czy podbródek. Wazelina jest też mieszana przez cutmana ze środkami, które dają jej dodatkowe właściwości.
Wazelina jest nakładana zarówno przed walką, jak i w trakcie przerw między rundami. Jeśli substancja ta nie jest używana na całą twarz, to cutman nakłada ją przynajmniej na nos, usta, żuchwę, kości policzkowe i w okolicach brwi. W boksie dozwolone jest też smarowanie wazeliną ramion zawodników. W przypadku MMA i UFC wazelina jest dozwolona tylko na twarzy - wszystko za sprawą tzw. "grease-gate", gdy BJ Penn oskarżył Georgesa St. Pierre'a o używanie wazeliny na ciele, przez co mógł łatwo wymknąć się z chwytu.
Przed walką bokser lub cutman - osoba odpowiedzialna za zapobieganie i opatrywanie urazów podczas przerw między rundami, nakładają na twarz zawodnika wazelinę. Jej nałożenie ma przede wszystkim minimalizować skutki uderzenia w twarz poprzez amortyzację i ześlizgiwanie się rękawic po kontakcie z natłuszczoną skórą.
Przeczytaj więcej o sporcie na stronie głównej Gazeta.pl.
Wazelina zmniejsza więc tarcie, do którego dochodzi w kontakcie rękawicy z twarzą, minimalizując ryzyko uszkodzenia skóry - przy niedostatecznym natłuszczeniu skóra zawodników może pękać tak, jakby została przecięta ostrym narzędziem. Pojawienie się krwi na twarzy zawodnika, zwłaszcza w dużych ilościach, jest powodem dla sędziego do przerwania walki - to z kolei liczy się jako przegrana dla zawodnika z urazem.
Wazelina zmieszana z innymi środkami (zaakceptowanymi i sprawdzonymi przez federacje bokserskie) może być też nakładana na otwarte rany i spowalniać krwawienie. Wazelina dodatkowo chroni uszkodzony obszar przed kolejnymi podrażnieniami oraz zmniejsza ryzyko pojawiania się blizn. Ważne jest jednak to, by krwawiąca rana została wcześniej zdezynfekowana przez cutmana - inaczej wazelina może zatrzymać bakterie, a te pozostawione w ranie, mogą prowadzić do infekcji. Wodoodporność wazeliny jest zaletą w przypadku ran, ponieważ lepiej izoluje ranę przed czynnikami zewnętrznymi. Z drugiej strony powoduje to, że pot nieco bardziej spływa po twarzy zawodnika.
Wazelina i środki stosowane do jej użycia są kontrolowane przez specjalne komisje zwłaszcza po walce z 1964 roku między Sonnym Listonem i Muhammadem Alim (znanym wówczas jako Cassius Clay). W przerwie Ali powiedział swojemu cutmanowi, że "płoną mu oczy". Cutman włożył opuszek palca do oka Aliego, a następnie dotknął swojego oka, które również zaczęło go piec.
Jak się okazało, winne było użycie roztworu Mosela - środka przeznaczonego do zatrzymania krwawienia na salach operacyjnych w szpitalach, którego użytek dozwolony jest jedynie przez licencjonowanych praktyków medycznych - a do takich nie należą cutmani. Niektórzy twierdzili, że Liston kazał nałożyć cutmanowi tę substancję na rękawice by celowo oślepić przeciwnika. W taką wersję nie wierzył nawet trener Aliego, Angelo Dundee. - To były bzdury. Po prostu użyli roztworu, który był legalny, chociaż teraz jest zakazany. Cutman wcierał roztwór Monsela Sonny’emu też w ramiona, skąd mógł dostać się do oczu Aliego - mówił Dundee.
Sytuacja ta nie przeszkodziła 22-letniemu Aliemu w tym, by wygrać pierwszą walkę, a także następną w 1965 roku (poprzez nokaut w pierwszej rundzie) i sięgnąć po swoje pierwsze mistrzostwo świata. Ta druga walka wywołała też spore kontrowersje - cios, który powalił Listona, nie został bowiem zauważony ani przez widzów, ani przez sędziego. Więcej na temat tego spotkania można przeczytać w artykule Michała Kiedrowskiego "Cios widmo zwalił Niedźwiedzia. 'Wstawaj i walcz, frajerze'. Kibice zaczęli krzyczeć: fix, fix, fix".