Adam Kownacki (20-3, 15 KO) nie poradził sobie w walce z Alim Erenem Demirezenem (17-1, 12 KO) i przegrał jednogłośną decyzją sędziów. Pojedynek, choć emocjonujący, był trzecią porażką z rzędu polskiego pięściarza i póki co ciężko przewidzieć, jakie będą jego plany na przyszłość.
Choć 33-latek przegrał starcie to i tak zainkasował za nie sporą kwotę. Jak podaje korespondent Polsatu Sport Przemysław Garczarczyk, wypłata za walkę wynosiła aż 750 tysięcy dolarów, czyli blisko 3,5 miliona złotych. Wcześniej Kownacki odrzucił bardziej lukratywną ofertę walki z Dereckiem Chisorą, podczas gali w Londynie. Mówiono, że na stole była siedmiocyfrowa kwota. Dla porównania, za walkę ze Szpilką w 2017 roku Kownacki zarobił 350 tysięcy... złotych.
- Chu**wo, ale bojowo. Wiedziałem, że jest bardzo wytrzymały. Bardzo szybko nacierał. Trzeba będzie dokładnie przeanalizować, bo jeszcze nie wiem dokładnie, co się stało. Myślę, że pierwsze rundy były dobre. Byłem trochę "zardzewiały". Źle pracowałem na nogach - skomentował przebieg walki pięściarz.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Kownacki nie wygrał żadnego pojedynku od 2019 roku i starcia z Chrisem Arreolą. Później dwukrotnie lepszy od niego przez TKO był Robert Helenius i walka z tureckim bokserem jawiła się jako szansa na powrót na właściwe tory i ponownie "rozpędzenie" kariery. - Mam dwoje dzieci. Muszę porozmawiać z żoną, co dalej. Nie chciałbym zakończyć kariery tutaj, gdzie stoczyłem tyle walk. Chciałbym jeszcze jednej, zwycięskiej walki - ocenił Kownacki, pytany bezpośrednio po walce.