Adamowi Kownackiemu bardzo zależało, aby zmazać plamę po dwóch porażkach przed czasem z Robertem Heleniusem i ponownie "rozpędzić" karierę, ale nic z tego. Polak przegrał sobotnią walkę z Alim Erenem Demirezenem.
Chociaż Polak dobrze rozpoczął walkę, to z biegiem czasu brakowało mu sił i nie potrafił utrzymać dobrego tempa. Siłą woli dotrwał do ostatniej rundy, ale po niej usłyszał niekorzystny werdykt sędziów. Wszyscy trzej, jako zwycięzcę wskazali Demirezena. Jeden punktował 96-94, a dwóch 97-93 dla Turka.
- Obóz był dobry. Trzeba będzie dokładnie przeanalizować, bo jeszcze nie wiem dokładnie, co się stało - przyznał Kownacki, zaraz po walce. Myślę, że pierwsze rundy były dobre. Byłem trochę "zardzewiały". Źle pracowałem na nogach - dodawał polski bokser.
Zaraz po zejściu z ringu o wrażenia po walce Kownackiego zapytał dziennikarz ringpolska.pl. - Chu**wo, ale bojowo - odpowiedział zawodnik po pytaniu o samopoczucie. - Wiedziałem, że jest bardzo wytrzymały. Bardzo szybko nacierał - uzupełnił jeszcze.
To trzecia porażka Adama Kownackiego w poważnym boksie. W marcu 2020 roku 33-latek przegrał starcie z Robertem Heleniusem. Fin sensacyjnie znokautował Polaka, zadając mu pierwszą porażkę w karierze. W październiku 2021 roku doszło do rewanżu, w którym Kownacki znowu został posłany na deski. "Baby Face" znalazł się pod ścianą, a kibice zastanawiali się, czy powinien jeszcze boksować. On sam zabrał głos po sobotniej przegranej.
- Mam dwoje dzieci. Muszę porozmawiać z żoną, co dalej. Nie chciałbym zakończyć kariery tutaj, gdzie stoczyłem tyle walk. Chciałbym jeszcze jednej, zwycięskiej walki - powiedział bokser pytany jeszcze na ringu.