Polak nie zawalczy o mistrzostwo świata przez Jennifer Lopez. "Jestem na maksa wściekły"

Antoni Partum
Niepokonany Łukasz Różański (14-0) miał się bić o mistrzostwo świata, ale musi odłożyć marzenia na bok. Na drodze stanęła Jennifer Lopez. - Z taką gwiazdą nie ma co dyskutować. Co ją obchodzi, że jakiś Różański ciężko trenował przez wiele miesięcy - mówi Sport.pl 36-letni pięściarz.

Polski boks jest w kryzysie. Już nie ma dla kogo zarywać nocy. Na mistrza świata czekamy od 2016 r., gdy Krzysztofowi Głowackiemu pas odebrał Ołeksander Usyk. Polscy pięściarze, którzy chcieli podbić świat, jak Michał Cieślak, Głowacki, Adam Kownacki czy Artur Szpilka, byli brutalnie zweryfikowani. Dlatego gdy tylko jakiś Polak otrzyma szansę walki o pas, to w sercach kibiców pojawia się nadzieja. Problem w tym, że pech nie opuszcza naszych zawodników nawet poza ringiem. Ostatnio szczęścia nie miał Maciej Sulęcki, który miał się bić o pas, ale jego rywal Jermall Charlo doznał kontuzji pleców i walkę odwołano. Na szansę - w niedawno utworzonej kategorii Bridger (do 101,6 kg) - czekał też Łukasz Różański. Ale i jego walka została przełożona, i to z dość osobliwego powodu.

Zobacz wideo Niesamowite emocje przy ringu! Kulisy walki Szpilka vs Różański

Już 13 sierpnia Polak miał zawalczyć o pas z Oscarem Rivasem. Jednak kolumbijska gala na stadionie w Cali została odwołana, gdy okazało się, że na imprezie zabraknie zapowiadanej gwiazdy wieczoru Jennifer Lopez.

- W poniedziałek wieczorem otrzymałem po treningu telefon, że walka została odwołana. W ciągu dwóch tygodni mam poznać nową datę. Będzie to wrzesień lub październik. Ale jestem wściekły. I to na maksa - mówi Sport.pl Różański.

Jennifer Lopez niedawno poślubiła aktora Bena Afflecka, a że para planuje w sierpniu miesiąc miodowy, to organizatorzy zdecydowali o przesunięciu wydarzenia.

- Okazało się, że koncertu nie będzie, bo akurat mają  mieć wtedy podróż poślubną. Z taką gwiazdą to nie ma co dyskutować. Co ją obchodzi, że jakiś Różański ciężko trenował przez wiele miesięcy? A wyobraź sobie, że jestem w treningu już od listopada, bo przecież początkowo miałem mieć walkę w marcu. Później okazało się, że jest szansa na starcie o pas w czerwcu. Następnie, jak to w boksie bywa, znowu zmieniono datę. Miał być sierpień, ale też się nie uda. Teraz będę musiał przystopować z treningami, żeby się nie przegrzać w te upały. Muszę uważać na kontuzje. Urazy zawsze jakieś są, ale chodzi o takie poważniejsze - żali się Różański.

I trudno nie przyznać mu racji. Niepokonany pięściarz Stali Rzeszów w styczniu skończy już 37 lat. Zegar tyka. Czasu, aby spełniać marzenia, jest coraz mniej. Na razie ma na koncie 14 walk, 14 wygranych i aż 13 nokautów. 

Rivas faworytem 

W starciu z Rivasem (28-1) zdecydowanym faworytem jest 35-letni Kolumbijczyk, który w karierze przegrał tylko raz - trzy lata temu z Dillianem Whytem. Ale Różański lubi zaskakiwać. Nie był faworytem w starciach z Albertem Sosnowskim, Arturem Szpilką i Izu Ugonohem, a wszyscy kończyli na deskach.

Teraz poprzeczka idzie w górę. Na razie jednak trzeba trzymać kciuki, żeby w ogóle do tej walki doszło. 

Więcej o: