Do incydentu doszło w samolocie linii JetBlue. Mike Tyson starł się z jednym z pasażerów, który wcześniej zaczepiał byłego boksera. Zachowanie natrętnego pasażera zezłościło 55-latka i Tyson zaatakował go. Sprawa została zgłoszona do sądu, jednak obie strony osiągnęły porozumienie i finalnie rozprawy nie będzie.
Były niekwestionowany mistrz królewskiej wagi odniósł się do zajścia w rozmowie z Jimmym Kimmelem. - Zachowałem się wtedy niewłaściwie. To nie powinno się wydarzyć. Pokazałem siebie z moich prymitywnych etapów, gdy byłem dzieckiem. Nie powinienem tego robić, ale byłem zirytowany, zmęczony naćpany oraz wkurzony - wyznał bokser.
Pomimo agresywnej reakcji Tysona na zachowanie pasażera, jego postawa nie została wyjątkowo bardzo skrytykowana przez innych sportowców czy celebrytów. Melvin Townsend - jak nazywał się zaczepiający Tysona mężczyzna, rzeczywiście mógł zirytować Tysona, rzucając w niego m.in. butelka z wodą. Jak później wykazało dziennikarskie śledztwo, sam Townsend w przeszłości nie był krystaliczną osobą i miał kłopoty z prawem.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Sprowokowanie Mike'a Tysona również nie należy do najcięższych rzeczy. Bokser w przeszłości miał problemy psychiczne, zdiagnozowano u niego depresję oraz miał próbę samobójczą. Jak sam przyznał w jednym z wywiadów, w walce z tymi problemami pomogły mu narkotyki. 55-latek był również uzależniony od alkoholu, jednak sam przyznał również, że stopniowo udało mu się pokonać alkoholizm.