Szpilka potwierdza i szokuje. "Walka była już prawie dogadana. Przyszli z walizką pieniędzy"

Krzysztof Smajek
- Do KSW na pewno wniosę dużo świeżości i trochę kolorytu. Nie jestem kimś, obok kogo przechodzi się obojętnie. Mam charyzmę, ale nie chcę mówić o sobie w samych superlatywach, bo mam też wady. Dzisiaj nie zastanawiam się, co ja zrobię dla KSW, tylko myślę, co KSW zrobi dla mnie - mówi Artur Szpilka w rozmowie ze Sport.pl.

Krzysztof Smajek: Wyciągnąłeś dla siebie jakieś wnioski po gali KSW 70?

Artur Szpilka: Po tej gali jest mi bardzo smutno, bo Michał Materla został znokautowany, przegrało też kilku moich kolegów z klubu. Nie chcę o tym rozmawiać.

Już 18 czerwca zadebiutujesz w KSW. Dużo osób odradzało ci MMA?

Nie pytam się ludzi, co mam robić. Chciałem spróbować czegoś nowego. Nie mam głowy do biznesu, w ogóle tego nie ogarniam, więc poza walką nie pozostaje mi nic innego.

Byłem załamany, gdy po przegranej z Łukaszem Różańskim miałem operowane więzadło i wycinaną łąkotkę. Nie mogłem chodzić i trenować. Rósł mi brzuch, ciągle jadłem. Na dodatek pojawiały się głupie myśli w głowie. Teraz czuje się fajnie, trenuję i skupiam się na MMA i patrzę optymistycznie w przyszłość.

Zobacz wideo

Z boksem skończyłeś już definitywnie?

Nie zakończyłem jeszcze kariery, ale rozpoczynam nową przygodę w MMA. W najbliższym czasie nie wrócę do boksu i na razie o nim nie myślę. Nie będę przeskakiwał z MMA do boksu. MMA traktuję jak przygodę, ale każda przygoda może dać nowe możliwości. Z każdym treningiem jest coraz fajniej, uczę się nowych rzeczy i czuję efekt „wow". Nie jest tak źle, jak myślałem, ale jest bardzo dużo ciężkiej pracy. Najtrudniejsze dla mnie są chyba zapasy. Mam na sali kolegów, którzy nie wywyższają się, ale chcą mi pomóc. To jest fajne. Dobrze pracuje mi się z trenerem Anzorem, który nie dość, że jest świetnym szkoleniowcem, to jeszcze mentalnie jest bardzo mocnym człowiekiem.

Kamila, twoja narzeczona, mówiła, że "usadziłeś kogoś kopnięciem na sparingu". O kogo chodziło?

Nikogo nie usadziłem, Kamila źle się wyraziła. Trafiłem po prostu, ale nikogo nie znokautowałem.

Dostajesz oferty walk w boksie?

Tak, cały czas coś się pojawia. Mogłem walczyć z Alenem Babiciem za bardzo dobre pieniądze, ale zrezygnowałem.

W boksie jesteś spełniony?

Na pewno nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie zdobyłem pasa mistrza świata, ale przeżyłem wspaniałą przygodę. Każdemu pięściarzowi życzę, żeby stał w ringu z Mikiem Tysonem, Lennoxem Lewisem i Evanderem Holyfieldem i żeby Michael Buffer wywoływał go do walki. Do tej pory mam ciarki, jak o tym pomyślę. Boks to była wspaniała przygoda, wszystko, co mogłem sobie wymarzyć w młodym wieku, miałem dzięki boksowi i ciężkiej pracy. Może Andrzej Wasilewski czasami miał rację, gdy odradzał mi jakąś walkę. Może w niektórych momentach zabrakło mi pojedynków na przetarcie, ale niczego już nie zmienimy. Liczy się tu i teraz. Najbardziej dziękuję Bogu za to, że jestem zdrowy, a przecież trochę ciosów przyjąłem.

Zgodzisz się, że polski boks jest obecnie w kryzysie i przegrywa z MMA rywalizację o kibica?

No jasne, już od dawna tak się dzieje. W pewnym momencie coś się w polskim boksie skończyło. Nie ma zawodnika, który mógłby pociągnąć tę dyscyplinę i dać nadzieję kibicom. Musi ktoś taki się pojawić, jakiś "łobuz", którego pokochają kibice. Jak patrzę na promotorów boksu w Polsce, to wydaje mi się, że chodzi im tylko o zarobek.

Dlaczego wybrałeś KSW?

Nie jest tajemnicą, że już od dłuższego czasu rozmawialiśmy z Martinem Lewandowskim o moich walkach. Wybrałem KSW, żeby wciąż być sportowcem. Ale nie wykluczam walki we freakowej federacji. W KSW też mogę mieć walkę freakową, ale ta federacja rządzi się swoimi prawami i w większości organizuje walki sportowe.

Miałeś oferty z freakowych federacji?

Cały czas je dostaję. Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo mam walkę z Siergiejem Radczenką i na tym się skupiam, to jest dla mnie najważniejsze.

W pewnym momencie głośno zrobiło się o twojej walce z Kasjuszem Życińskim. Była oferta na stole?

Ta walka była już prawie dogadana, mieliśmy walczyć w High League. Temat nie umarł, cały czas prowadzimy rozmowy. Przyszli do mnie z walizką pieniędzy i chcieli mi ją dać za obicie kotleta. Tylko głupiec nie przyjąłby takiej oferty. Ja się o tę walkę nie prosiłem. Przez rok mówiłem, że nie ma tematu, ale później pomyślałem, że możemy to zrobić, bo w łatwy sposób mogę zarobić sporo pieniędzy.

Walka z Radczenką to był twój pomysł czy KSW?

Mój, bo po naszej walce w boksie było bardzo dużo kontrowersji. Jedni mówili, że wygrałem, inni, że przegrałem. Zamknijmy już ten temat. Zawsze pragnąłem wyzwań i rewanż z Radczenką na pewno nim będzie. Tym bardziej że on już walczył w MMA i wie, z czym to się je.

Na jak długo podpisałeś kontrakt z KSW?

Nie wiem, czy mogę mówić o takich rzeczach. Powiem tylko, że to jest bardzo ciekawy kontrakt i jestem z niego zadowolony.

Co możesz dać KSW?

Czas pokaże, ale na pewno wniosę dużo świeżości i trochę kolorytu. Nie jestem kimś, obok kogo przechodzi się obojętnie. Mam charyzmę, ale nie chcę mówić o sobie w samych superlatywach, bo mam też wady. Dzisiaj nie zastanawiam się, co ja zrobię dla KSW, tylko myślę, co KSW zrobi dla mnie. Do walki z Radczenką wstrzymuję się z deklaracjami, bo chcę zobaczyć, w którą stronę to pójdzie.

Z szefami KSW ustaliliście jakiś plan na twoją karierę?

Ogólnego planu chyba nie ma. Dużo będzie zależało od pierwszej walki, potem będziemy się zastanawiać. Jestem zawodnikiem i wykonuję swoją robotę, a od kontraktowania rywali są właściciele KSW. Oczywiście mogę nie wziąć jakiejś walki, ale pewnie nie będę wybrzydzał. Wręcz przeciwnie, będę palił się do roboty, ale trzeba mierzyć siły na zamiary.

A jak dostaniesz propozycję walki z Mariuszem Pudzianowskim, to co zrobisz?

Nie rozmawiam o kolejnym pojedynku, dopóki nie skończę walki z Radczenką.

Zanim ty zadebiutujesz w MMA, ponownie do klatki wejdzie twoja narzeczona. Nie boisz się o Kamilę, która podczas gali High League będzie walczyła z Ewą Brodnicką?

Zawsze się o nią boję, bo to jest moja kobieta. Ale widzę, jak ciężko trenuje i wiem, ile potrafi. W boksie jest dużo gorsza od Ewy, ale Kamila o tym wie. Tylko MMA jest innym sportem niż boks. Kamila jest zawzięta, jak złapie Ewę, to będzie ciekawie. Chylę czoła przed Kamilą, że wzięła walkę z byłą mistrzynią świata w boksie. Cała presja będzie na Ewie. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.